|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 11:31 am | |
| Zamierzał tylko ją ogrzać, a nie od razu obudzić, więc swoją małą misję uznał za porażkę. Nie mógł być jednak niezadowolony, widząc ją tutaj, bo przecież ostatecznie wyszło na jego. Uśmiechnął się więc do niej lekko, tak z czystej, niewinnej sympatii. Poza tym trochę też go rozbawiła pierwszym komentarzem, jaki padł z jej ust. Naprawdę? Pierwsze, o czym pomyślała po przebudzeniu, to fakt, że jej pacjent powinien był leżeć jeszcze w łóżku? Troska godna podziwu, ale to tylko wzmogło w Ingim wrażenie, że Harley ma silne instynkty macierzyńskie, tak jak w sumie wiele młodych kobiet, ale nie miał pewności co do wieku swojej nowej znajomej. Wiedział jedynie, że zwykle raczej unikał podobnych dziewcząt, bo nie lubił, gdy ktoś za bardzo ingerował w jego sposób bycia. - Będę żył - prędko zbył jej troski, nie zamierzając wracać do łóżka. Sen był ważny, ale spać za długo też nie jest dobrze. - Może kwadrans po ósmej. Wcześnie jest, śpij jeszcze jak chcesz - powiedział, odchodząc zaraz od łóżka, aby zmusić ogrzewanie do rozpoczęcia wzmożonej pracy. Od razu potem wrócił do kuchni. Umył ręce i wyciągnął na blat wszystkie warzywa, które nadawały się do usmażenia i podania. Marchew, por, rzodkiew i brokuły. Nie było tego dużo, ale na śniadanie w zupełności wystarczyło; Ingi nie był bardzo wymagający, a Poppy, nawet gdyby była, i tak nie miałaby wielkiego wyboru. Yeo zajął się krojeniem składników, będąc odwróconym tyłem do swojego gościa. - Za jakieś pół godziny będzie śniadanie - poinformował ją, nie wyobrażając sobie, że mogłaby nie chcieć zostać tutaj jeszcze chociaż tyle. - Wolisz herbatę czy kawę? - spytał, krótko zerkając na nią przez ramię. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 7:28 pm | |
| Z jej punktu widzenia mogło minąć może co najwyżej kilka godzin, bo mimo wszystko nie chciała przyjąć do wiadomości faktu, że był już ranek, stąd troska o stan zdrowia Ingi. I instynkty, które najwyraźniej skupiała na wszystkich przedstawicielach płci przeciwnej, których stan fizyczny odbiegał od normy. Yeo po prostu źle trafił, a przecież była od niego młodsza, mimo tego małego pokazu dyktatury, który mu zaserwowała całkiem niedawno. Miała ochotę spróbować raz jeszcze, jednak nie miała zbyt dużych nadziei na to, że chłopak posłucha jej próśb... Zwłaszcza, gdy dowiedziała się która była godzina i jak bardzo przedłużyła się jej piętnastominutowa drzemka... Rozbudziła się natychmiast, nie było szans, by po takiej informacji wróciła do spania. - Przespałam całą noc..? - jęknęła, siadając na łóżku z opuszczonymi na ziemię nogami. Przetarła twarz dłonią i przeczesała włosy, odgarniając kosmyki nieznacznie poskręcane przez noc. - Matko, miałam położyć się tylko na chwilę- mruknęła. Potrząsnęła głową, chcąc dobudzić się do końca, ale nie wstała z miejsca, tylko w ciszy obserwowała jego krzątaninę w kuchni. - Poproszę kawę - odezwała się i w końcu podniosła na równe nogi. - Mogę się przynajmniej na coś przydać? - Zaraz znalazła się właściwie tuż za nim, zerkając mu na ręce. - Dopiąłeś swego - skwitowała cicho, po dłuższej chwili przyglądania mu się. Teraz czuła się chyba jeszcze bardziej niezręcznie, skończywszy w nogach łóżka faceta znanego jeden dzień, tuż po tym jak uparcie próbowała dać mu do zrozumienia, że nie chce zostać na noc i poradzi sobie sama. Gdyby była trochę mniej zmęczona, mogłaby teraz spać spokojnie w wynajętym łóżku wynajętego pokoju. To nie tak, że narzekała na obecność Ingiego, w końcu poza byciem upartym osłem, był również całkiem interesującym gościem. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 10:24 pm | |
| - No nie wiem, czy całą. Pewnie było już dość późno, kiedy zasnęłaś - stwierdził, bo jakoś nie wierzył, aby poszła spać zaraz po nim. On, owszem, przespał całą noc. Ale ona? Prawdopodobnie najwyżej pół, chociaż to w żadnym stopniu nie zmieniało sytuacji, w jakiej się znalazła. Być może jej położenie wydawało jej się kiepskie, ale on wcale o to nie dbał. Tym razem nie zamierzał już powstrzymywać jej od wyjścia z domu, ale nie miał też nic przeciwko, aby posiedziała z nim jeszcze trochę. Nie miał żadnych konkretnych planów, a ona do tej pory wydała mu się całkiem interesująca, więc dlaczego nie miałby poznać jej trochę lepiej? Nic chyba nie stało na przeszkodzie. - Może to przez ten deszcz? - spytał, nie patrząc na nią. - Zawsze przynosi jakąś taką dziwną senność. Gdyby nie ta pogoda, nie padłbym wczoraj tak szybko - wyjaśnił między krojeniem jednej i drugiej marchewki. No i gdyby nie ta cholerna gorączka, plus lekarstwo, które dostał. Większość z nich działała na niego usypiająco, ale chyba takie było ich zadanie, więc niech im już będzie. Zdziwiłaby go prędkość, w jakim Harley znalazła się przy nim, gdyby nie fakt, że jego mieszkanie było raczej miniaturowych rozmiarów. Niegdyś nie mógłby sobie wyobrazić, jak można mieszkać na tak śmiesznym metrażu, bo sam jego pokój w rodzinnym domu był podobnych rozmiarów. Wtedy był jednak głupim smarkaczem, a teraz cieszył się, że miał jakiekolwiek cztery kąty, w których mógł schować się przed światem. - Nie trzeba - odparł automatycznie, tylko po to, aby już za moment zmienić zdanie. - Chociaż w sumie... - zatrzymał się na chwilę, aby wyciągnąć drugą deskę do krojenia i położyć ją na blacie obok wraz z kolejnym nożem. Przesunął w stronę Poppy część warzyw. - Możesz pomóc mi kroić, tylko nie za cienko, żeby nie rozpadły się przy smażeniu - poprosił, samemu na chwilę odrywając się od swojego zajęcia, żeby postawić wok na kuchence i nalać do niego trochę oleju do rozgrzania. - Skąd tu przyjechałaś? - spytał nagle, podnosząc wzrok na blondynkę. Nie patrzył na nią jednak długo, gdyż zajął się doglądaniem ryżu i kończeniem krojenia marchwi, którą zaraz wrzucił na gorący olej. - Wspominałaś coś o podróżowaniu, albo mi się wydaje... ile właściwie masz lat? |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 10:56 pm | |
| - Nie siedziałam znowu tak długo... Właściwie to nawet nie jest istotne. Po prostu nie zamierzałam tu zasypiać - wyjaśniła i krótkim westchnieniem zakończyła ostatecznie ten temat. Nieważne, stało się. Nikt od tego nie umarł, a ją ominęła nocna podróż po obcym mieście i opłacenie jednej nocy w hotelu. Może i nie była wyprana z forsy, ale dla takich jak ona liczył się każdy grosz... Oczywiście przeszło jej przez myśl, by zapłacić Ingiemu za nocleg, jednak w duchu liczyła na to, że nie będzie chciał brać od niej pieniędzy. - Może. Chociaż ostatnio po prostu nie było czasu na sen, samolot również nie sprzyjał możliwości porządnej drzemki, więc byłam po prostu zbyt zmęczona, by się oprzeć - przytaknęła, raczej obojętnym głosem. Nie zamierzała się absolutnie narzucać, lecz gdy jednak Yeo zmienił zdanie, uśmiechnęła się pod nosem zadowolona. Ziewnęła cicho, raz jeszcze potrła powiekę i zajęła się krojeniem, próbując instynktownie wybadać co dokładnie znaczyło nie za cienko. Milczała podczas wykonywania tej czynności, skupiona na swoim zajęciu, więc gdy Ingi zaczął zadawać pytania, wyrwał ją z lekkiego zamyślenia. - Portugalia - odparła os razu. - To znaczy, byłam tam przed przyjazdem tutaj. Jeśli pytasz o to skąd jestem tak naprawdę, to odpowiedź brzmi Minnesota. Dokładnie Plymouth - sprecyzowała, kroąc rzodkiew z dokładnością chirurga. - Niedługo skończę 22 - dodała bez mrugnięcia okiem i chwili zawahania. Nie powinna być z siebie dumna, iż tak łatwo przychodziło jej kłamstwo, ale czasem była. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 11:15 pm | |
| - Tak czy siak, nic się nie stało - podsumował pogodnym tonem. Nawet całkiem miło było mieć rano jakiegoś gościa, szczególnie tak ładnego. Nie mógł pozostawać obojętny na jej wdzięki, ale nie podziwiał ich w żaden nachalny sposób. Po prostu co się napatrzył, to jego, ale nie zamierzał zapominać o całym świecie, żeby tylko nie odrywać od niej wzroku. Nie była pierwszą ładną dziewczyną, jaką widział w życiu, więc bez przesady, ale prawdą akurat było, że przejawiał swego rodzaju słabość względem białych kobiet. No wiecie, trawa po drugiej stronie ogrodzenia zawsze jest bardziej zielona i tak dalej... Zmarszczył lekko brwi, słysząc o Portugalii. Na kogo jak kogo, ale na Latynoskę to ona akurat zdecydowanie nie wyglądała. Zaraz jednak sprawa się rozjaśniła i Ingi kiwnął głową ze zrozumieniem. I już miał skomentować odległość, jaką musiała pokonać, aby się tu znaleźć, kiedy odpowiedziała na drugie jego pytanie. Z wrażenia aż nalał za dużo wody do czajnika i musiał trochę wylać. - Ile? - zdziwił się na głos. - Byłem gotów dać ci siedemnaście, najwyżej osiemnaście - przyznał z rozbrajającą szczerością. - W życiu nie pomyślałbym, że możesz być w moim wieku - nie chciał być nieuprzejmy, był po prostu szczerze zdziwiony i nie potrafił zachować tego dla siebie. Albo pozory potrafią mylić, albo Harley coś kręciła, ale przecież poza jej aparycją nie miał żadnego innego powodu, aby podważać jej słowa. Mało to spotkał w życiu ludzi, którzy nie wyglądali na swój wiek? Ona musiała należeć do ich grona. A zresztą... nawet pięć lat różnicy w takim wieku jest czasem trudny do zauważenia. - W każdym razie... wow. To szmat drogi. I zupełnie sama tak podróżujesz? To już będzie... siedem lat? - zdziwił się znów, przypomniawszy sobie, co dziewczyna mówiła mu wczoraj; że żyje tak, odkąd skończyła piętnaście lat. A może coś mu się tylko przyśniło. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 11:40 pm | |
| Trudno było nie dostrzec zaskoczenia chłopaka, gdy dowiedział się, ile ma lat. Czy raczej gdy usłyszał gładkie kłamstwo padające z jej ust, w końcu już od jakiegoś czasu zawyżała swój wiek. I choć z racjonalnego punktu widzenia mogłaby być z chłopakiem całkiem szczera i przyznać się do faktycznej liczby na jej karku, wolała po prostu nie ryzykować. Prawda raczej nie miała szans wyjść na światło dzienne sama z siebie, zwłaszcza, że prawdziwe dokumenty trzymała schowane głęboko w skrytce plecaka, a Yeo przecież nie będzie grzebał jej po kieszeniach, by zweryfikować to, co mówiła. I nie pomyliłbyś się za bardzo w typowaniu, powiedziała w duchu, spoglądając na niego z ukosa z uśmiechem, jakby rozmawiona tym, że wziął ją za młodszą od siebie. - Jestem po prostu pełna niespodzianek - stwierdziła, wzruszając barkami, jakby nie mogła poradzić za wiele na to, jaką fascynującą młodą kobietą była i jak trudne było to brzemię. W rzeczywistości chyba po prostu polubiła ten uliczny wizerunek stworzony na potrzeby zachowania bezpieczeństwa. Bądź co bądź Harley powstała po to, by Poppy czuła się pewniej w tej dżungli, która otaczała ją zewsząd. - Siedem? - powtórzyła po nim, ale nie ze zdziwieniem. Raczej tak, jakby chłopak przypomniał jej, jak długo żyła już na własną rękę (korzystając tylko z przypadkwej pomocy). Westchnęła, kradnąc plasterek marchwi, który nie skończył w oleju i zjadając go. - Najwyraźniej - przyznała jakby w zadumie. - Ale nie jestem całkiem sama. Mam Rosie i Dylana. Pomagamy sobie jak tylko możemy, mimo że często się mijamy... I spotkałam też podczas podróży wielu ludzi, bez których nie wyobrażałabym sobie życia, więc... - znowu wzruszyła barkami. Nie była całkiem sama. Możliwe, że nie dałaby rady, gdyby było inaczej. Dziękowała za nich Bogu każdego dnia, choć nigdy nie była wierząca. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Sob Kwi 02, 2016 12:00 am | |
| - Na to wygląda... - mruknął trochę niepewnie. W istocie, trochę go zaskakiwała, a ledwo co się poznali. Mimo tego miał wrażenie, że znali się już trochę dłużej, zupełnie jakby była po prostu jedną z jego znajomych; może tylko taką, której dłuższy czas nie widział i nie pamiętał o niej wszystkiego, dlatego teraz mieli trochę do nadrobienia. Najprawdopodobniej było to spowodowane bezpośredniością dziewczyny, ale też jego własną. Oboje najwidoczniej nie należeli do bardzo skrytych ludzi, albo takie pozory wokół siebie stwarzali. Nie mógł przecież mieć pewności, czy Harley mówi mu tylko prawdę. Może te wszystkie słowa wychodziły z jej ust tak gładko, bo nie były prawdziwe. Czasem dużo łatwiej jest przyznawać się do czegoś, co nie jest prawdą, ale Ingi tak właściwie nie wiedział, jak to jest. Mimo że nie zawsze było mu na rękę, gdy ludzie go rozpoznawali, nigdy nie ukrywał swojej tożsamości. I to mógł być kolejny powód, dla którego tak mu się tutaj podobało: poza Koreą miał zdecydowanie mniej fanów, nawet jeśli było to tak blisko granicy. Zgarnął warzywa, które Harley zdążyła już pokroić, i je także wrzucił do woka. Do tego trochę soli, pieprzu, sosu sojowego... nie był wybitnym kucharzem, dlatego ograniczył się do podstawowych przypraw, żeby nie przedobrzyć. Bardzo łatwo mógłby przygotować coś o naprawdę dziwacznym smaku, bo brakowało mu wyczucia, dlatego wolał nie ryzykować, zwłaszcza że miał nie być jedyną osobą, która to zje. - Jak to jest, tak się tułać po świecie? - spytał znów z czystej ciekawości. Zapowiadało się na to, że miał zadać jej jeszcze całkiem sporo pytań. - Sam też trochę jeździłem, ale głównie po własnym kraju, więc to na pewno co innego. Bądź co bądź, wszędzie spotykałem się z tym samym językiem i zwyczajami, nie licząc może jakichś drobnych, lokalnych odstępstw od tego, co generalnie było mi znane - opowiadał, spokojnie mieszając warzywa i skręcając nieco gaz, aby niczego przypadkiem nie przypalić. Był bardzo zdolny, jeśli chodziło o partaczenie jedzenia, dlatego starał się, żeby tym razem nie popełnić jednego z błędów, które zwykle powielał. A mógł zamówić pizzę i tyle. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Sob Kwi 02, 2016 12:25 am | |
| Możliwe, że cała ta swoboda brała się ze świadomości, że prawdopodobnie nie będą w swoim życiu niczym więcej prócz niewielkiego epizodu. Czysta przypadek, odruchowa chęć udzielania pomocy osobie całkiem sobie obcej. I tyle, bo nie łączyły ich żadne zobowiązania. Łączyło ich ci najwyżej to drażniące pragnienie wyrwania się z otaczającej rutyny, choćby trwała tydzień i była dość niewinna. A podświadomie i tak wiedzieli, że ta przypadkowa znajomość mogła nie mieć kontynuacji, stąd brak skrytości i szczera rozmowa (cóż, w gruncie rzeczy jej kłamstwa dotyczyły tylko tych naprawdę mało istotnych kwesti, co do reszty była z nim szczera). Obserwowała kto kulinarny pokaz z nieskrywanym zainteresowaniem. Lubiła poznawać kuchnie innych kultur i choć w tym wypadku niewiele było egzotyki i niemal wszystkie składniki dobrze jej znane, jedzenie powinno inaczej smakować choćby przez wzgląd na klimat, otoczenie, czy cokolwiek innego, no nie? - Orzeźwiająco... To takie kompletne odcięcie się od życia, które toczyłeś przed wyjazdem. Trudno myśleć o przeszłości, gdy każde nowe miejsce jest niczym pobyt na innej planecie... Nie zwiedziłam jeszcze tak wielu miejsc, lecz każda wycieczka była cudownym przeżyciem - odpowiadała. Ton jej głosu jeszcze złagodniał, mówiła jakby ciszej, spokojniej. - Nagle znajdujesz się w miejscu, gdzie mało kto mówi twoim językiem, jego codzienność wygląda kompletnie inaczej, niż twoja i niż to, co mógłbyś sobie wyobrazić. To otwarcie oczu, ale w bardzo pozytywny sposób. Jakbyś nagle był otwarty na każdą nowość i nie dzieliły cię żadne bariery z ludźmi, których poznajesz, mimo że rozumiecie się tylko na migi i typową mowę ciała - parsknęła subtelnym śmiechem. - Wdychane powietrze jest inne i słońce wydaje się mieć zupełnie inny odcień do tego, na którego oglądaniu się wychowałeś... Brzmię jak pokręcona, prawda? W końcu nigdy nie jest tak do końca kolorowo i cukierkowo, ale tak już chyba mam, że za łatwo zapominam o tych gorszych chwilach - skończyła, mówiąc trochę bardziej do samej siebie. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Nie Kwi 03, 2016 12:10 am | |
| Gdyby Ingi zdawał sobie sprawę z zainteresowania, jakie dziewczyna przejawiała nieznanym jej jeszcze jedzeniem, byłoby mu przykro, że nie może jej zbyt wiele pokazać. Owszem, mógłby spróbować przyrządzić coś, co bardziej oddałoby ducha Azji, ale nie chciał ryzykować. Pozwalał sobie na kulinarne eksperymenty tylko wtedy, kiedy nie musiał gotować dla nikogo innego, bo zwykle nie kończyło się to dobrze. Czasami wychodziło mu coś na tyle zjadliwego, że faktycznie kończył posiłek; czasami jednak jedzenie lądowało w koszu, a nie mógł sobie na coś takiego pozwolić w przypadku, kiedy oboje poszli do łóżka bez kolacji, a on nie miał wiele więcej jedzenia w lodówce. No trudno, Harley będzie musiała szukać egzotyki poza jego mieszkaniem, na pewno gdzieś ją tam znajdzie. Tanich budek z jedzeniem z Amanogawie nie brakowało, a i tam często jedzenie nie ustępowało temu serwowanemu w restauracjach. Uważnie słuchał jej pełnej emocji przemowy, ale w tym samym czasie nie przeszkadzał sobie również w kontynuowaniu przygotowywania posiłku. Co jakiś czas podnosił na nią wzrok, aby nie było, że ją ignoruje, ale w międzyczasie zdążył odcedzić ryż i zaparzyć napoje; dla niej kawę, dla siebie znów tę samą herbatę. - Tylko trochę pokręcona - uśmiechnął się do niej. - Brzmi całkiem nieźle, może i ja się skuszę. Chociaż na razie nie spieszy mi się do wyjazdu z Japonii, myślałem raczej o podróży w stronę Hokkaido. Jaki kraj mi polecasz, kiedy już zobaczę plaże na północy? - sam też mógł wybrać, w końcu wybór był ogromny. Dlaczego by jednak nie skorzystać z podpowiedzi kogoś, kto widział już w życiu trochę więcej, niż on? Mogłaby nawet podzielić się z nim jakimiś cennymi radami. Co nie oznaczało oczywiście, że miałby jej na ślepo posłuchać. Minie jeszcze na pewno trochę czasu, zanim opuści ten kraj i prawdopodobnie i tak zmieni zdanie jeszcze kilka razy. Nałożył do głębokich talerzy ryż z warzywami i przeniósł posiłek na stół, zaraz wracając po napoje, które wylądowały obok talerzy. - Słodzisz? Wczoraj zapomniałem cię o to spytać - teoretycznie wczoraj Harley nie upominała się o cukier do herbaty, ale kawa mogła stanowić odmienną sprawę. Zajrzał jeszcze raz do lodówki. - Hmm... jeśli chcesz mleka do kawy, mam tylko sojowe - poinformował ją uprzejmie. Karton z mlekiem również znalazł się na stole, razem z dwoma dodatkowymi szklankami. - Chcesz widelec? - spytał jeszcze, nie będąc pewnym, jak dziewczyna radzi sobie z pałeczkami. I czy w ogóle sobie radzi. Nie zamierzał w żaden sposób jej oceniać, każdy je jak mu wygodniej. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Pon Kwi 04, 2016 10:21 pm | |
| Wcale nie oczekiwała, że Ingi zafunduje jej w swojej małej kuchni wystawne śniadanie składające się ze wszystkich rodzajów jedzenia, jakiego powinno się spróbować będąc w Japonii. Zdążyła już wywnioskować, że nie należał do tego typu ludzi i nie było w tym bynajmniej nic złego, dlatego nie zamierzała narzekać. Byłoby to niegrzeczne, a poza tym po prostu nie widziała ku temu powodów. Za bardzo skupiła się na snuciu swojej opowieści, zresztą nie była nawet tak bardzo głodna, było zbyt wcześnie, by jej żołądek zdążył się obudzić - przywykła do spożywania posiłków nawet parę godzin po przebudzeniu. - Hm... - zastanowiła się przez moment, wydymając usta. - To zależy jaki klimat by Ci odpowiadał - dodała z uśmiechem. - Cały Półwysep Skandynawski jest piękny. Z Danią do kompletu... Trudno byłoby mi wybrać konkretny kraj, bo każdy był na swój sposób zachwycający - westchnęła. Zajęła to samo miejsce przy stole co poprzedniego wieczoru, z nieznanego nawet jej samej powodu po prostu upodobawszy sobie ów krzesło. - Kawę tak - skinęła głową, spoglądając na talerz. Przed przyjazdem tutaj jadała ryż i warzywa też nie były jej obce. Ale przynajmniej sam rodzaj ryżu i przyprawy były inne od tych, które zwykła próbować i używać. Posłodziła kawę i dolała trochę mleka do kubka i krytycznie spojrzała na pałeczki. To nie byłby pierwszy raz, gdy trzymałaby je w dłoniach. - Chyba się skuszę. Wolałabym się nie zamęczyć, nie mam z tym zbyt wiele doświadczenia - zdecydowała. - Dziękuję. Za śniadanie i nie wyrzucenie mnie za próg również - uśmiechnęła się szeroko i bez zbędnego ociągania zajęła spożywaniem posiłku. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Wto Kwi 05, 2016 12:12 pm | |
| Wzruszył lekko ramionami, bo nie był pewien, gdzie dokładnie chciałby pojechać. Nie zwykł myśleć o swojej podróży jako o czymś, co miało charakter międzynarodowy. Jego motywacją było po prostu gnanie na przód, jak najdalej od domu, w poszukiwaniu samego siebie. Chyba część już znalazł, skoro jego podróż wciąż traciła na dynamice. Mimo wszystko wolałby chyba odwiedzić najpierw jakiś anglojęzyczny kraj, aby nie wypływać tak od razu na głęboką wodę. Amanogawa to było co innego, połowa mieszkańców mówiła tutaj po koreańsku, lub przynajmniej rozumiała ten język w stopniu zadowalającym. Natomiast lądowanie gdzieś, gdzie językiem urzędowym był, powiedzmy, niemiecki, byłoby dla niego dużo bardziej skomplikowane. I chociaż jego myśli pognały już w stronę Australii, która była relatywnie blisko, sugestie Harley również nie umknęły jego uwadze. - Dania? Kraj pięknymi blondynkami płynący, czy coś mi się pomyliło? - uśmiechnął się szerzej. Skandynawia mogła nie być takim złym pomysłem choćby przez wzgląd na urodę lokalnych piękności. Ingi w ogóle nie zamierzał udawać, że ten aspekt podróży ani trochę go nie interesuje. Wyposażył dziewczynę w cukier i bardziej przyjazne jej sztućce, a sam, zanim jeszcze zasiadł do stołu, zahaczył o lodówkę, z której wyciągnął słoik otwartego już wcześniej kimchi; jeden z niewielu składników, które niemal zawsze znajdowały się w jego domu niezależnie od tego, czy akurat bawił się w gotowanie, czy nie. Usiadł wreszcie naprzeciwko gościa i nalał sobie mleka do osobnej szklanki. Nie chciał pić zbyt gorącej herbaty, więc mogła na niego poczekać. - Ludzka rzecz - odparł tylko. Jak mógłby zostawić ją w potrzebie? Co z tego, że jej nie znał - jemu też pomagali w życiu zupełnie obcy mu ludzie. Owszem, zdarzali się wśród nich tacy, którzy w podzięce za pomoc spodziewali się autografu, ale spotykał ich już coraz rzadziej. Minęły trzy lata, odkąd przestał bawić się w showbiznes, a zespołów tylko przybywało i fanki miały coraz więcej uzdolnionych idoli do kochania. Kto by się tam interesował człowiekiem, który odszedł nie tylko z zespołu, ale i z branży? Zajmując się jedzeniem, przez jakiś czas po prostu milczał. Czuł się już znacznie lepiej niż poprzedniego dnia, o czym świadczył między innymi powrót apetytu. Z drugiej strony, teoretycznie nie wyglądał zbyt dobrze, ale tak samo prezentował się każdego innego poranka i choroba nie miała tutaj wiele do działania. Potargane włosy, zaspane oczy, wygniecione ubrania... i tak dobrze, że w ogóle miał je na sobie, bo mieszkając samotnie wolał raczej spać nago. Wolnoć Tomku w swoim domku, co nie? - Długo zamierzasz tu zostać, czy jeszcze nie masz planów? - odezwał się wreszcie po kilku minutach, w czasie których zdążył pochłonąć ponad połowę zawartości swojego talerza. Nie był może zbytnio rozrywkowy, ale nie można było mieć mu tego za złe z samego rana. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Wto Kwi 05, 2016 10:05 pm | |
| Uśmiechnęła się trochę rozbawiona jego torem myślenia. Pokręciła głową, a ostatecznie wzruszyła ramionami i zamyśliła się. - Cóż, moja mama była naprawdę piękną, blond Dunką czystej krwi, więc chyba coś w tym jest - parsknęła. Marzyła o odziedziczeniu po matce choćby połowy jej naturalnej urody, ale widać nie było jej to niestety dane. W dodatku nie posiadała żadnego jej zdjęcia, bo ojciec spalił wszystkie któregoś dnia w porywie pijackiego gniewu. Jedyny obraz jej twarzy pochodził z pamięci ośmiolatki. Obraz powoli się zacierał, lecz na całe szczęście nie całkowicie. Przytaknęła po prostu, uznając, że faktycznie coś w tym było. Bądź co bądź Ingi nie był pierwszym, który okazał jej dobroć, nie chcąc niczego w zamian. Zresztą ona sama też nie należała do interesownych, a raczej nie była jedynym żyjącym wyjątkiem tego typu. Korzystając z ciszy, która nastała, dziewczyna zaczęła wolno spożywać swój pierwszy posiłek w nowym kraju, sycąc uczucie głodu. Upiła trochę cieplej kawy, wzdychając cicho z satysfakcją. Kiedy Yeo przerwał ciszę, akurat spokojne przeżuwała kolejny kawałek warzywa. - Nie mam pojęcia - odparła, gdy już przełknęła. - Zależy czy i jak szybko znajdę pracę i ile w razie bezrobocia będzie wynosiła kwota za noc w hotelu. To może być miesiąc, ale równie dobrze już za tydzień może mnie tu nie być. Nigdy tego nie planuję - wyjaśniła wyczerpująco. - Nie planowałeś długiego pobytu w tym miejscu, gdy tu przyjechałeś, prawda? - zapytała zaraz, pamiętając jak wspominał o zachłyśnięciu się miastem. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Sro Kwi 06, 2016 3:31 pm | |
| - Oooch... - ożywił się, słysząc o narodowości jej matki. Aż oczy mu się zaświeciły, gdy otworzył je szerzej, przypatrując się dziewczynie. - To wiele wyjaśnia - mruknął, nie precyzując, o co dokładnie mu chodzi. Równie dobrze mógłby powiedzieć coś w stylu: więc to dlatego jesteś taką laską, bo to mniej więcej miał na myśli, ale bez przesady. Zachowa jeszcze odrobinę kultury i nie będzie rzucał takimi prostackimi komentarzami. Zatrzyma je sobie na później. - Nie, nie planowałem - odparł krótko na jej pytanie, uśmiechając się tylko nieznacznie. Na chwilę znów zamilkł, zupełnie jakby nie miał najmniejszego zamiaru rozszerzać swojej wypowiedzi, lecz po kilku łykach herbaty wrócił do tematu. - Jakieś trzy lata temu wyjechałem z Seulu, w którym się urodziłem. Moim jedynym postanowieniem było podróżowanie w dół mapy, dalej i dalej od domu. Nie miałem pojęcia, co będzie dalej, ale wiedziałem też, że nie chcę nigdzie się zatrzymywać na długo. Taki mały, osobisty protest przeciwko temu, jak mnie wychowano - mruknął cicho. - To nie jest nawet wina moich rodziców, nigdy nie byli złymi ludźmi. Są w porządku, ale... powiedzmy, że było kilka czynników, które wpłynęły na moją decyzję. Nie podobała mi się moja praca, to, do czego zmierzałem, jak żyłem... więc odszedłem od tego wszystkiego - wyjaśnił pokrótce. Nie musiał zdradzać jej wszystkich szczegółów, na pewno nie była nimi aż tak zainteresowana. - No ale wiadomo, mapa kraju zawsze gdzieś się kończy i w którymś momencie musiałem wsiąść na prom, który zabrał mnie tutaj. No i jestem. Na wyspie. Poza rodzinnym krajem, ale też tak jakby jeszcze nie w Japonii. Tkwię tu już tyle czasu, a jeszcze ani razu nie byłem nawet na Kiusiu, nie mówiąc już o dalszych wyspach. W końcu kiedyś się stąd ruszę. Może gdyby nie było tu tak wygodnie... - parsknął rozbawiony. - Podejrzewam, że trochę zmęczyły mnie własne ideały - podsumował, mając wrażenie, że i tak za bardzo się rozgadał. Przynajmniej nie wyznał, że zwyczajnie zaczął się bać wyrwania z tego w miarę już uporządkowanego życia, chociaż ten porządek był tylko pozorny. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Sro Kwi 06, 2016 6:21 pm | |
| - Tak? Co dokładnie? - podchwyciła zaciekawiona. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak samo uroda jej matki nie musiała być wyznacznikiem piękna reszty żeńskiej części duńskiej społeczności. W dodatku była to subiektywna opinia dziewczyny, bo przecież istniała tendencja do idealizowania zmarłych. Na całe szczęście raczej nie miało jej być dane dowiedzenie się, co dokładnie miał ma myśli Ingi, ponieważ najpewniej rozpłynęła by się od gorąca zaczerwienionych uszu i ostatecznie też całej twarzy. Wysłuchała jego wyjaśnienia, na moment zapominając o jedzeniu, które stopniowo stygło, gdy ta tylko dłubała widelcem w naczyniu. Westchnęła, kończąc z brodą opartą na dłoni. - Jeżeli zdecydujesz się wznowić swoją podróż, obierz inny kierunek. Podróżując ciągle tym samym torem, ostatecznie wrócisz skąd przybyłeś. - Dokładnie taką taktykę obrała ona sama. Zmieniała tor podróży swobodnie, nie chcąc nigdy sprawić, że przypadkiem wróci do Minnesoty. Im dalej od domu, tym lepiej. Pod tym względem naprawdę mogła to zrozumieć, choć ona swoją decyzję podjęła jeszcze jako dziecko. - Ale to nic złego, jeżeli zdecydujesz się osiąść tu na stałe... Chciałabym znaleźć miejsce, gdzie mogłabym zostać na stałe. Może za jakiś czas - westchnęła raz jeszcze, ale z delikatnym uśmiechem błądzącym na ustach. Była odrobinę ciekawa jego poprzedniego życia, zwłaszcza pracy. Musiał mieć mniej więcej tyle lat co ona obecnie, gdy wyjechał. Czym mógł zajmować się chłopak w tym wieku i dlaczego był to jeden z powodów wyjazdu? Pytanie cisnęło się na usta, ale nie zamierzała być zbyt wścibska. - Jak się czujesz? - zapytała zamiast tego, powstrzymując odruch oceny temperatury jego czoła, co parokrotnie robiła tej nocy. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Kwi 07, 2016 12:30 am | |
| - Zachowam te spostrzeżenia dla siebie - odparł uprzejmie, w dalszym ciągu nie zamierzając komplementować jej urody. Teoretycznie kobiety lubiły takie gadki, ale jakoś wydawało mu się, że nie powinien tego mówić. Nie chciał wychodzić na faceta, który myśli tylko o jednym... nawet jeśli to o tym właśnie myślał. - Wiesz... nie jestem pewien, czy nie chcę nigdy wrócić - wzruszył ramionami. Może zmiana kierunku byłaby dobrym pomysłem, czemu nie. Ale mimo wszystko nie wyobrażał sobie, że miałby nigdy nie wrócić do rodzinnego miasta. Jego niechęć do rodziców na pewno nie będzie trwała w nieskończoność i chociaż widywał się z nimi bardzo rzadko, był niemal pewien, że kiedyś zatęskni. Albo że będzie żałował tego, jak mało czasu im poświęcał w młodzieńczych latach. Bał się tego, że kiedyś się zestarzeją, a on nie zobaczy na ich twarzach wyrzutu, ale czystą tęsknotę i smutek. To mogłoby go nieźle przybić i zdawał sobie z tego sprawę, a jednak nie robił nic, aby poprawić sytuację zawczasu. Bo na razie było mu dobrze tak, jak było. - Na pewno w domu będzie czekało na mnie kilka nieprzyjemnych powitań i rozczarowań, ale myślę, że nie spaliłem za sobą wszystkich mostów. To się okaże, kiedy wrócę - w jego tonie nie było żadnej zbędnej nostalgii smutku. Otwierał się przed Harley, to prawda, ale robił to tak, jakby rozmawiał z nią o wczorajszej pogodzie albo nieznośnych korkach na mieście; o czymś, co może nie było do końca przyjemne, ale nie obchodziło go też na tyle, aby zaczął się tym przejmować. - Zatrzymaj się w kraju, którego język będzie dla ciebie najłatwiejszy - zasugerował pół żartem, pół serio. Nie uważał, aby bariery językowe stanowiły jeszcze jakąś wielką przeszkodę dla kogoś, kto skakał po mapie i liczył zawsze tylko na samego siebie, ale cóż... w Chinach jej sobie raczej nie wyobrażał. - Mała... - mruknął ostrzegawczym tonem, słysząc znów pytanie o jego zdrowie. Nie był zły. Nie mógł powstrzymać uśmiechu. - Jeszcze raz mnie o to pytasz i pomyślę, że przysłała cię tu moja matka albo kto inny z rodziny - westchnął głucho. - Dobrze się czuję - dodał, mimo wszystko odpowiadając na pytanie. Niech się smarkula tak nie martwi o niego, kiedy sama miała własne problemy. - To tylko przeziębienie. Chorowałem już w życiu, wiesz? Jakoś chyba to przeżyję, tak mi się wydaje. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Kwi 07, 2016 12:42 pm | |
| Nie zamierzała na siłę wyciągać z niego wyjaśnień, dlatego tylko wzruszyła barkami, tracąc zainteresowanie tematem. Najwyraźniej nie było to zbyt istotne, dlatego też nie było powodu, dla którego miałaby dopraszać się o wyjaśnienia. - Och - przytaknęła mu tylko z minimalnym zdziwieniem. Nie było powodu, dla którego miałaby myśleć, że chłopak nie zechce wrócić do domu, ale z jakiegoś powodu tak właśnie sądziła. Może dlatego, że zastanawiał się nad celem dalszej podróży, gdy już zdecyduje się wyjechać? Czasem zapominała, że czasem ludzie wracali i nieliczni decydowali się na podróże do końca życia, a jeżeli osiedlali się już gdzieś na stałe, zwykle było to daleko od rodzinnego domu. Nie wszyscy podejmowali decyzje na zawsze, dla pewnych ludzi był to rodzaj odskoczni. Trwał tygodnie, miesiące, czasem lata, ale ostatecznie kończył się powrotem. Widać Ingi był jednym z tych ludzi, czego oczywiście nie uważała za nic złego. - Na pewno nie - potwierdziła, uśmiechając się łagodnie. - Wszystko powinno się ułożyć - dodała. Powinno. To dobre słowo. W końcu nikt nie mówił, że będzie idealnie... Ale Ingi musiałby chyba dokonać jakiejś zbrodni, by rodzice ostatecznie nie chcieli go więcej oglądać. - Jeżeli zdecyduję się zostać w miejscu, którego język nie będzie mi znany, po prostu się go nauczę - oznajmiła z bijącą pewnością siebie. To nie powinno być przecież problemem, miała całkiem sporo miejsca w swojej główce wyzwolonej od wpływu szkolnictwa. Może dlatego nauka języków szła jej zwykle całkiem sprawnie. Gdy odezwał się niemal karcąco, dziewczyna z automatu zaczęła udawać na niezmiernie zajętą jedzeniem. Na tyle zajętą, by nie zawracać sobie głowy pytaniami o jego zdrowie. Ktoś coś mówił? Na pewno nie Sowa. - W porządku - odparła przeciągle, przygryzając widelec na koniec. - Po prostu mieszkasz sam, nie ma się kto tobą zająć, to wszystko - wyjaśniła i westchnęła cichutko. - Już się nie dopytuję - dodała, przybierając minę naburmuszonej księżniczki, ale tylko na krótki moment. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Pon Kwi 11, 2016 12:02 am | |
| Ingiemu niełatwo byłoby zdecydować, jak chce spędzić resztę swojego życia. Nie był w tym momencie pewien, co chce robić za tydzień. Zmienianie zdania przychodziło mu dość łatwo, a dziwne pomysły nachodziły go w najmniej oczekiwanych momentach. Może już jutro uzna, że czas spakować walizki i opuścić Amanogawę raz na zawsze. A może zostanie tutaj na długie, długie lata i doczeka się tu swoich wnuków, chociaż w tym momencie nie chciał słyszeć nawet o posiadaniu dzieci. Tylko taka rozbieżność możliwych scenariuszy mogła zobrazować mniej więcej jego charakter. Nic dziwnego, że nie bardzo ufał ludziom, skoro samemu sobie nie byłby w stanie do końca zaufać w żadnej kwestii. - Powinno - uśmiechnął się lekko na to słowo, patrząc na dziewczynę trochę jakby spode łba. Ale to jedynie efekt tego, że siedział trochę pochylony. - W twoim przypadku także - dodał spokojnie. Nie wiedział, przed czym Harley tak uciekała (żadne normalne dziecko nie opuszcza domu na stałe, mając piętnaście lat) i dlaczego płakała wczorajszego wieczoru, ale życzył jej, żeby wszystko jej się ułożyło. Albo przynajmniej znacząca większość, bo ciężko byłoby całkowicie naprawić coś, co częściowo wynika z postanowień z przeszłości. Tak jak on nie mógłby już normalnie wrócić do kariery, ona pewnie nie mogła wrócić tam, skąd przybyła. - W sumie... dobra postawa - mruknął. Ledwo ją znał, a już trochę podziwiał za to, że tak jeździła od kraju do kraju i nic nie robiła sobie z bariery językowej. Z drugiej jednak strony, po angielsku można się już dogadać prawie wszędzie, co nie? Przynajmniej jemu się tak wydawało, chociaż wśród znajomych nie miał zbyt wielu językowych geniuszy. - Gdybym chciał, żeby ktoś się mną zajmował, znalazłbym kogoś. Zaufaj mi - stwierdził nieco żartobliwym tonem. Nie uważał, aby znalezienie sobie dziewczyny było trudne: niektóre z nich wyjątkowo łatwo dawały się okręcać wokół palca i wierzyły we wszystkie słodkie bzdury, którymi się je karmiło. Gdyby się więc postarał, już za parę tygodni miałby tutaj jakąś panienkę, która z chęcią by mu usługiwała. Może nie byłaby najbardziej rozgarniętą i inteligentną dziewczyną, jaką w życiu spotkał, ale nadawałaby się do roli czułej opiekunki. Jak jednak widać na załączonym obrazku, nie zależało mu na kimś takim. Nie bez powodu mieszkał sam tyle czasu. Nie bez powodu też nie zabrał żadnej ze swoich sympatii w dalszą wędrówkę po świecie. Dopił resztkę mleka ze szklanki i wstał od stołu, mimo że na jego talerzu zostało jeszcze trochę warzyw i ryżu. No cóż, nie dokończył swojego śniadania jak grzeczny chłopczyk, co poradzić. Wyjął z tkwiącej wciąż na wieszaku kurtki nieźle pomiętą już paczkę fajek i poszedł w głąb mieszkania, otwierając okno znajdujące się najdalej od Harley. Niby to było jego terytorium, mógł tu robić co chciał, ale nie wiedział, jak blondynka zareaguje na papierosy. Bądź co bądź, poznał mnóstwo dziewcząt przeczulonych na tym punkcie. Zapalił, z szuflady przy łóżku popielniczkę i usiadł wygodnie w pościeli, chwytając laptopa. - Pamiętasz drogę? - spytał kontrolnie. Ostatecznie tłumaczył jej to wczoraj, miała prawo zapomnieć. - Zawsze też możesz zmienić zdanie, hotele są drogie - dodał to już bardziej w formie żartu, bo nie zamierzał dalej jej zatrzymywać. To byłoby nie na miejscu. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Pon Kwi 18, 2016 7:30 pm | |
| Pokiwała jedynie głową na jego zapewnienie, choć na dobrą sprawę była przecież świadoma, że wszystko jakoś się ułoży. Rozejdzie po kościach, uporządkuje. Szybciej lub trochę wolniej, ale ostatecznie i ona będzie spoglądała na swoje dzieciństwo z całkowitą, niezmąconą niczym obojętnością. Tak już po prostu było, człowiek z czasem potrafił przyzwyczaić się do każdych warunków i wiele zaakceptować. Pogodzić się ze swoim losem. A Harley dodatkowo była wyposażona w dość spore pokłady tolerancji i umiejętności przystosowania się do środowiska. Już teraz określała się jako całkiem szczęśliwą (pomijając wczorajszą wiadomość odnośnie ojca), ale też dobrze wiedziała, że któregoś dnia będzie bezsprzecznie zadowolona ze swojego życia. Tego samego życzyła Ingiemu, chociaż ledwie człowieka znała. Każdemu przecież należała się odrobina szczęścia. - Ufam - westchnęła z rezygnacją. Nie miała o nim pojęcia i nie powinna przejmować się stanem jego zdrowia do tego stopnia, w końcu jeszcze żył i nie wyglądało na to, by ten stan rzeczy miał ulec zmianie. Trudno było się jednak pozbyć pokładów instynktu macierzyńskiego, a miała ich całkiem sporo jak na dziewiętnastolatkę. Powoli kończyła jeść, nie chcąc się zakrztusić i tylko kątem oka obserwowała jego kolejne poczynania. Skrzywiła się minimalnie, dostrzegając pudełko papierosów w jego dłoni, ale nie powiedziała nawet słowa na ten temat, jak i zaraz przywróciła na twarzyczkę całkiem naturalny wyraz. Grzecznie i w milczeniu skończyła posiłek, dopiła swoją kawę i odniosła naczynia do zlewu. Odruchowo zrobiła to samo również z jego naczyniami, ustawiając na blacie niewielką wieżyczkę. Przeciągnęła się z cichym jękiem. Pozycja do spania nie należała do najwygodniejszych, a warunki do najlepszych, ale odrobina snu dobrze jej zrobiła, nawet jeśli teraz ciało należało odrobinę bardziej rozruszać. - Tak, wszystko zanotowałam - przytaknęła i popukała palcem skroń, jakby dając do zrozumienia, że wszystkie informacje z wczoraj zostały tam zakodowane. A nawet jeżeli coś z nich umknęło, spyta o drogę. Zawsze jakoś idzie się dogadać, no nie? - W każdym razie... Chyba już czas na mnie - zadecydowała i rzuciła mu promienny uśmiech. - Przebiorę się i znikam - obiecała i zaraz zniknęła za drzwiami łazienki, chcąc zmienić spodnie na wczorajsze i doprowadzić się do większego ładu. Przemyła twarz i opłukała usta, nie chcąc bawić się teraz w szukanie szczoteczki do zębów, ani reszty kosmetyków. Kilkakrotnie przeczesała palcami długie włosy, pozbywając się kołtunów i ostatecznie wyszła z łazienki wyglądając już odrobinę porządniej. Następnie skierowała kroki do łóżka chłopaka i nim ten zdążył zaprotestować, ostatni raz przyłożyła dłoń do jego czoła, drugą kładąc na własnym. Przez parę sekund wytrzymała w tej pozycji, choć papierosowy dym był odrobinę drażniący. - W porządku, będziesz żył - zawyrokowała z uśmiechem. - Dziękuję za pomoc, bohaterze - dodała jeszcze i pochyliła się, by objąć go prawie niedbale w podzięce. Podniosła się równie szybko. - Nie musisz wstawać, odprowadzę się - rzuciła, nim odwróciła się na pięcie. Plus minus pięć minut później była gotowa do wyjścia. - Dbaj o siebie - odezwała się tuż przed otwarciem drzwi, za którymi zaraz zniknęła. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Klitka Dango | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |