Jeżeli wczoraj po jakimś nadmiernym wysiłku zasnął bez problemu, tak samo całą noc przespał bez najmniejszego trudu. Jedynie przewracał się co jakiś czas z boku na bok, bo coś albo nie dawało mu spokoju, albo tak po prostu było mu niezmiernie niewygodnie. Przez noc może i spał jak zabity, ale nad rankiem uruchomił mu się jakiś tryb czuwania i świadomie szukał jakiegoś zimnego i wygodniejszego miejsca na łóżku. Stęknął żałośnie, wsuwając dłoń pod poduszkę. Coś mu nie pasowało, ale był jeszcze zbyt ospały, żeby połączyć jakiekolwiek fakty. Nie orientował się nawet jak to wypada teraz z czasem, ale wolał jeszcze trochę poleżeć, bo odczuwał pulsujący ból głowy. Przez padające promienie słoneczne mógł jedynie wywnioskować, że słońce już dawno wzeszło, ale to nie motywowało go wystarczająco, żeby ruszyć tyłek z tak ciepłego miejsca. Nawet wprost przeciwnie – postanowił jeszcze bardziej rozwalić się na łóżku, dodatkowo wyciągając przed siebie nogę. Sprawdzony sposób na to, żeby jedna, mała i drobna osoba zajęła powierzchnię całego łóżka. Gdy jednak jego noga napotkała przeszkodę, otworzył niepewnie oczy. Mrugnął ciężko parę razy, żeby przyzwyczaić się do oświetlenia, a kiedy obraz stał się dostatecznie wyraźny, zabrał szybko, a zarazem delikatnie, swoją nogę. Otworzył szerzej oczy i natychmiast podniósł się na łokciu, czego od razu pożałował, ze względu na nasilający się ból głowy. Złapał się za czoło, próbując unormować chociażby swój oddech i jednocześnie pozbawić się pulsującego uczucia w skroniach. Rozejrzał się na spokojnie dookoła, ale jasne pomieszczenie tylko i wyłącznie utrudniało mu skupienie się. Zrezygnowany przetarł powieki. Z tego wszystkiego rozumiał jedynie tyle, że z pewnością aktualnie nie znajduje się u siebie i z pewnością nie jest tutaj sam. Dodatkowo jego sztuka dedukcji pozwoliła mu na wywnioskowanie, że facet, u którego boku leżał, jest zdecydowanie żywy. Sam już nie wiedział, czy to dobrze czy już może niekoniecznie.
Kiedy już nieco przyzwyczaił się do jasnego otoczenia, rozejrzał się ponownie, jakby szukając drogi ucieczki. Jego wzrok jednak zatrzymał się na mężczyźnie. Zmierzył go dokładnie wzrokiem, a w głowie kłębiły mu się prawdopodobieństwa z wczorajszego wieczora. Nie wiedział, czy opłaca się go budzić czy może jednak poczekać, aż ten obudzi się sam. W tym momencie nie był w stanie myśleć normalnie, a co tu dopiero mówić o podejmowaniu logicznych kroków w tej sytuacji. Podniósł jedną brew, rozglądając się za rzeczami, które należą do niego. Nie, nie zamierzał go okradać. Chociaż doskonale mógł teraz dostrzec stan majętny mężczyzny, to wydawało mu się, że sam Ming nie potrzebował dodatkowych skarbów do swojej kolekcji. Posiadanie dodatkowych problemów także niezbyt mu odpowiadało, wbrew pozorom. Już wystarczał mu sam fakt, że nawet nie kojarzył, w jaki cudowny sposób znalazł się w łóżku jakiegoś faceta. Podejrzewał, że ból głowy i cała zaistniała sytuacja ma jakiś związek z jego słabą głową do alkoholu, ale ta świadomość wcale nie polepszała jego położenia.
Westchnął cicho, delikatnie podnosząc się do siadu. Okrył się pościelą i wystawił nogi poza łóżko, lustrując podłogę wzrokiem. Przestał zwracać uwagę na mężczyznę, który spał za jego plecami, bo uznał, że najlepszym wyjściem będzie spontaniczne zajęcie się sobą, jakby kompletnie nic się nie wydarzyło. Może nawet uda mu się wymknąć po cichu i cała sprawa odejdzie w zapomnienie. Wątpił, żeby znał tego mężczyznę skądś jeszcze. Najpewniej po prostu doszło pomiędzy nimi do niezobowiązującej nocy. Cóż, to nic takiego. Zdarza się. Zawsze jednak najbardziej niezręcznym momentem jest poranek zaraz po tym. Co innego, jakby doszło do tego w jego mieszkaniu – wtedy nie czułby się jak niechciany pasożyt, który nie wie gdzie ma się teraz podziać.
Spojrzał na szafkę nocną, żeby także tam rozejrzeć się za swoimi rzeczami. Dostrzegł jedynie swój telefon, więc sięgnął po niego, żeby upewnić się, która jest godzina. Leniwie wystawił rękę w jego kierunku, a kiedy znajdował się w jego zasięgu, dłonią napotkał nie tę rzecz, której potrzebował. Zamiast tego, przechylił kieliszek, przez co serce podskoczyło mu do gardła. Szybko złapał go drugą ręką, w ostatniej chwili ratując go przed rozbiciem. Nie spostrzegł jednak, że oprócz kieliszka i jego telefonu na szafce nocnej znajdowała się także jakaś książka. Słowo "znajdowało" to jak najbardziej poprawne słowo, ponieważ przedmiot po chwili z hukiem upadł na podłogę.
Cholera.
Zamknął oczy, nagle zastygając w bezruchu, jakby to miało w czymś pomóc. Cały jego misterny plan szlag trafił. Teraz pozostało mu udawanie martwego. Wtedy może mężczyzna nawet zignoruje jego obecność!