|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Klitka Dango Czw Lis 26, 2015 9:59 pm | |
| |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Pon Mar 28, 2016 3:18 am | |
| - Tak w zasadzie... jeszcze niczego konkretnego dla ciebie nie zrobiłem,więc nie ma mowy o żadnym nadwyrężaniu - parsknął cicho, szczerze rozbawiony tym, jak bardzo dziewczyna nie chciała mu się narzucać. Było to naprawdę urocze i doceniał jej skromną postawę, ale przez to jeszcze bardziej chciał jakoś jej pomóc. Tak to już jest, że milej pomaga się osobom, które w ogóle tego nie oczekują. W końcu jednak przystała na jego zaproszenie, być może za sprawą niezbyt przyjemnej perspektywy, jaką był dłuższy spacer w tym deszczu, a może z jakiegoś innego powodu. To nie było dla Ingiego ani trochę istotne; grunt, że się zgodziła i, co się z tym wiąże, on mógł prędzej znaleźć się w domu. Jeszcze pięć minut temu małe opóźnienie w powrocie nie robiłoby mu wielkiej różnicy, ale teraz, kiedy trząsł się z zimna, chciał tylko przebrać się w coś suchego i zaparzyć gorącą herbatę. Znaleźli się pod odpowiednią klatką jeszcze szybciej, niż obiecywał, ponieważ z dość oczywistych powodów nie ograniczyli się jedynie do żwawego marszu. Kto by chciał dłużej moknąć? No właśnie. Gdyby to było jakieś ciepłe, letnie popołudnie, deszcz niewątpliwie byłby przyjemnym ukojeniem i Yeo nie miałby nic przeciwko, aby spokojnie sobie w nim pospacerować. Teraz jednak mieli luty, to trochę co innego. Gdy już poddali się męczarniom związanym z wtarabanieniem się na ostatnie piętro budynku, chłopak otworzył drzwi mieszkania i puścił blondynkę przodem, jak na dżentelmena przystało. Tak naprawdę nie do końca nim był, ale skoro już próbował sprawiać takie pozory, mógł pociągnąć tę grę nieco dłużej. - Absolutnie niczym się nie krępuj - rzucił zamiast standardowego rozgość się lub czuj się jak u siebie w domu. Ostatecznie i tak wychodziło przecież na to samo. Sam natomiast rzucił plecak gdzieś obok drzwi i odwiesił kurtkę na wieszak przy nich. Podobnie uczynił z mokrą czapką. - Naprawdę masz pecha, że tuż po przyjeździe trafiłaś na taką pogodę - skomentował, dostając się do aneksu kuchennego i nalewając wody do elektrycznego czajnika. W dwóch prostych szklankach wylądowały torebki z herbatą jaśminową, a Ingi już poszedł dalej, rzucając na łóżko koszulę, która wcześniej tkwiła zawiązana na jego pasie. Niewiele brakowało, aby zdjął i koszulkę, do której krawędzi już nawet sięgnął, ale opamiętał się dosłownie w ostatniej chwili. Właśnie zaprosił do domu dziewczynę, którą pierwszy raz w życiu widział na oczy. Może jednak nie będzie się przy niej rozbierał, mogłaby to opacznie zrozumieć. - Ostatnio było tu raczej spokojnie. Jeśli trochę popadał śnieg, to już było dużo - posłał w jej kierunku łagodny uśmiech. Nie było to jego rodzinne miasto i nie był jeszcze do niego cholera wie jak przywiązany, ale mimo wszystko z jakiegoś powodu nie chciał, aby dziewczyna skojarzyła Amanogawę z paskudnymi chmurami nad głową. - Tutaj jest łazienka - wskazał jedyne drzwi, które można było tutaj znaleźć, poza tymi wejściowymi, rzecz jasna. I bez słownych instrukcji nietrudno było dojść do tego, co można za nimi znaleźć. - Na półce pod zlewem znajdziesz czyste ręczniki - poinformował ją, w razie gdyby wahała się, czy może użyć któregoś z nich. A nie ulegało jego wątpliwości, że raczej chciałaby osuszyć przynajmniej te długie włosy. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Wto Mar 29, 2016 5:26 pm | |
| Czy podążanie z kompletnie nieznanym sobie facetem do jego mieszkania, wyłącznie ze względu na deszcz, było mądrym posunięciem? Najpewniej nie, lecz w swojej ławowiernej naturze nie zważała na to. Czy raczej nie dostrzegała ewentualnego zagrożenia w podjętej przez siebie decyzji, gdyż chłopak nie sprawiał wrażenie w żaden sposób podejrzanego. Był zresztą pierwszym mieszkańcem miasta oraz pierwszym, który okazał jej życzliwość. Najwyraźniej pod tak silnymi argumentami, zdrowy rozsądek i nieufność nie miały prawa bytu. Deszcz też był dość dobrą argunentacją do pójścia z Yeo na koniec świata, byle było tam sucho. Weszła do mieszkania wolno, z automatu z ciekawością lustrując jego wystrój i dochodząc do wniosku, iż jest idealnie umiarkowanych rozmiarów jak na należące do kawalera - co wniosła po braku ozdób typowych dla kobiecego sposobu nadawania mieszkaniu charakteru i dobrego tonu oraz fakcie, że nawet nie wspomniał mimochodem, że ktoś mógłby być w mieszkaniu. Rzecz jasna, nie była na pozycji, by krytykować wystrój - powodów zresztą również nie miała takiego zamiaru, bo pod względem wizualnym nie było mu czego zarzucić. - Spróbuję - kiwnęła głową, uśmiechając się do niego. Zsunęła plecak, odstawiła na podłogę, lecz dalej tylko przyglądała się otoczeniu dość niepewnie. Zaraz też zdjęła gruby (i przy okazji dość przemoczony) płaszcz i również odwiesiła go na wieszak. - To akurat dobry znak - skomentowała kwestię niespodziewanego deszczu ze śniegiem. Nie zamierzała mu rzecz jasna wyjaśniać jak rozumie ów dobry znak, bo nie było ku temu potrzeby, zresztą szczerze wątpiła, iż mogło go to interesować. Zerknęła ze wskazanym przez niego kierunku. Trochę nie mogła nadziwić się jego bezinteresownej uprzejmości, lecz nie było powodu, by z niej nie skorzystać. - W porządku, dziękuję - rzuciła po raz dziesiąty chyba od momentu, gdy się poznali. - Pośpieszę się - dodała, nim zniknęła za drzwiami łazienki razem ze swoim maleńkim plecaczkiem. Na miejscu dokonała niewielkich oględzin pomieszczenia, a potem zajęła się wyłącznie sobą. Ubrania zdążyły niestety przemoknąć na tyle, by dość koniecznym było przebranie się w coś suchego. I choć sama nie była człowiekiem, który znosił wyłącznie komfortowe warunki, skoro nadażyła się okazja, wypadało z niej skorzystać. Prędko ściągnęła z siebie spodnie oraz bluzę i wytrzepała je, jakby chcąc pozbyć się wilgoci. Następnie wyciągnęła z tobołka pierwsze czyste ubrania w postaci innych jeansów i białej koszuli. Tak na początek, w końcu przed wyjściem znajdzie się też jakiś sweter. Co się zaś tyczyło jej włosów i twarzy... Gdy spojrzała na swoje lustrzane odbicie, westchnęła. Nie był to zbyt piękny widok. Na całe szczęście nie szykowała się na randkę, dlatego wystarczyło tylko przemyć dalej trochę napuchnięty pyszczek. Z włosów wycisnęła nadmiar wody i prędko zawinęła długie kosmyki w ręcznik, który znalazła we wspomnianym przez chłopaka miejscu. Już w pełni ubrana, z turbanem na głowie, poprzednimi ciuchami przerzuconymi przez ramię i plecakiem, wyłoniła się z łazienki. Bagaż znowu odstawiła pod ścianę, a na nim ułożyła ciuchy i zajęła jedno z krzesełek przy stole, poprawiając krawędź koszulki. Usiadła tam niczym najskromniejsza panienka, wciąż nie czując się dość swobodnie. Brakowało tylko dłoni ułożonych na kolanach i stóp schowanych pod krzesło, by nie prowokować mężczyzny obnażonymi kostkami. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Wto Mar 29, 2016 10:08 pm | |
| Szczerze powiedziawszy, Ingi nie był pewien, czy dobrze zrobił. Już nawet nie chodziło o to, że Poppy powinna się go bać i mieć się na baczności. On także nie powinien tak beztrosko sprowadzać obcych ludzi do domu. Nie znał jej przecież wcale. I o ile małe było prawdopodobieństwo, aby miała zrobić mu jakąś krzywdę, to mogła go na przykład okraść. Nie żeby zaraz ją o coś takiego podejrzewał, ale czysto teoretycznie mógł dmuchać na zimne. Przezorny zawsze ubezpieczony, i takie tam. - Dobry znak? - powtórzył po niej, wbrew jej oczekiwaniom interesując się tym, co miała na myśli. Trochę dziwnym wydało mu się bowiem, dlaczego to nagłe załamanie pogodny uznała za jakiś dobry omen. - Kiedy tak szybko uciekałaś przed deszczem, nie wyglądało na to, żebyś bardzo cieszyła się z jego powodu - parsknął cicho, ale zdecydowanie bez zamiaru obrażenia dziewczyny. Po prostu trochę go rozbawiła, w takim zupełnie niewinnym sensie. Kiedy tylko blondynka zniknęła za drzwiami łazienki i minęło kilka sekund, po których Ingi upewnił się, że dziewczyna nie wyjdzie stamtąd nagle, pytając o coś jeszcze, postanowił nie tracić czasu. Od razu zabrał się za to, co chciał zrobić niezwłocznie po przekroczeniu progu mieszkania: rozebrał się bez zbędnej krępacji i wyjął z szafki pierwsze lepsze ciuchy, byle tylko były suche. Ubrał się odrobinę szybciej, niż zrobiłby to normalnie, bo mimo wszystko wolał uniknąć sytuacji, w której dziewczyna wyszłaby z łazienki i zobaczyła go półnagiego. Miał jeszcze jakieś resztki przyzwoitości, naprawdę. Wilgotne ubrania zostawił na razie na łóżku, a sam podszedł do czajnika z gotującą się już wodą, aby zalać herbatę. Ledwie zdążył postawić szklanki na stole, a Poppy wyszła z łazienki. Automatycznie posłał jej pogodne spojrzenie, mimowolnie jeszcze raz zastanawiając się, co strzeliło mu do głowy, aby ją tu zapraszać. Musiał mieć wyjątkowe szczęście, że zamiast dostać z liścia w twarz, usłyszał po prostu potulną zgodę. Zdecydowanie nie umknął jego uwadze fakt, jak dobrze wychowana była ta dziewczyna, a przynajmniej taką przed nim grała. Ingi miał nadzieję, że to jej prawdziwa twarz, chociaż po części wyglądało to trochę śmiesznie. Była taka nieśmiała, spokojna i grzeczna... w dodatku albo była naprawdę wrażliwa, albo była po prostu histeryczką: nie wiedział jeszcze, jak interpretować ten jej płacz na ławce, bo ostatecznie nie powiedziała mu, co się stało. I tak tego nie oczekiwał, w końcu to nie jego sprawa i z żadnego powodu nie musiała mu się tłumaczyć. - Co cię tutaj sprowadza? - spytał z czystej ciekawości, przysuwając sobie drugie krzesło i siadając na nim. Dłońmi potargał mokre jeszcze włosy, żeby się nie posklejały, ale nie chciało mu się iść po ręcznik. Zaraz same wyschną, nie były przecież bardzo długie. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Wto Mar 29, 2016 10:37 pm | |
| W odpowiedzi na jego niespodziewane zainteresowanie jedynie uśmiechnęła się tajemniczo i wzruszyła ramionami. Tak naprawdę zamaskowała tym przecież fakt, iż deszcz pomógł jej otrzeć łzy, bo jak myśleć o gniotącym serce smutku gdy trzeba uciekać przed ulewą stulecia? Trochę trudno pogodzić obie te rzeczy. Dlatego nawet jeżeli chłopak wykazał się ciekawością, nie było powodu, by wyjawiać mu sposób jej myślenia. - Cieszyłam się tam w środku - wyjaśniła po prostu, jednocześnie przyglądając dłoń do serca. Owszem. Była dobrze wychowana. I to głównie dlatego, iż wychowywała się sama. Mimo tego jak beznamiętnie podeszła do kwestii opuszczenia ojca i tego, że przez ostatnie 4 lata nie myślała nawet o wizycie w mieście,nie była robotem. Trochę tak, jakby od dawna nie traktowała ojca jak kogoś, kto należał do rodziny. Ale wbrew temu, dalej pozostawała tą samą grzeczną, uśmiechniętą dziewczyną, która tylko od czasu do czasu pozwalała sobie na drobne grzeszki, które urozmaiciłyby jej życie. Wyciągnęła dłoń do jednego z kubków i tylko ujęła go, ogrzewając rękę przyjemnym ciepłem naczynia. - Nieumiejętność osiedlenia się w jednym miejscu na stałe - wyjaśniła. - I czysty przypadek. Na chybił trafił wybrałam palcem to miejsce - dodała zaraz, posyłając mu uroczy, szeroki uśmiech. Zapatrzyła się przy okazji na jego twarz, jak gdyby zastanawiała się, czy powinna się odzywać. - Dlaczego zdecydowałeś się do mnie podejść? - spytała. Była to czysta ciekawość. Mogłaby tez zapytać, czemu postanowił zabrać ją do siebie i okazywał tyle uprzejmości dla nieznajomej, ale uznała, że odpowiedź na to jedno pytanie będzie wystarczająca. - Właściwie... Zabrałeś mnie z ulicy do swojego domu i nawet się nie przedstawiłeś. Mogę poznać imię mojego bohatera? - Najwidoczniej wracała jej śmiałość.
|
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Wto Mar 29, 2016 11:15 pm | |
| Jej odpowiedź ani trochę nie zaspokoiła jego ciekawości, ale nie czuł się upoważniony do tego, aby drążyć temat, dlatego tylko kiwnął lekko głową, jakby dając jej do zrozumienia, że rozumie, co miała na myśl, podczas gdy tak naprawdę nie zrozumiał z tego kompletnie nic. Na szczęście to i tak nie miało znaczenia, kiedy Poppy zniknęła za drzwiami, zupełnie ucinając tę krótką pogawędkę, przynajmniej na ten konkretny temat. Może tak naprawdę lubiła, kiedy padało. Nikt jej tego nie bronił. Z kolei jej dalsze słowa były już znacznie bliższe jego sercu. Nieumiejętność osiedlenia się w jednym miejscu na stałe. Skądś to znał, mimo że zabawił w Amanogawie już rok. Te dwanaście miesięcy to jednak nie tak znowu wiele, jeśli spojrzeć na to z trochę dalszej perspektywy. A może za miesiąc już go tutaj nie będzie, kto wie. Trochę zazdrościłby osobie, której udałoby się wynająć po nim to mieszkanie, ale pewien był, że gdzieś tam dalej czekają na niego znacznie ciekawsze miejsca, które polubi. Musi tylko wyrwać się z tej małej stagnacji i je odnaleźć. - Tak po prostu przyjechałaś do Japonii, nie znając nawet języka? - zdziwił się odrobinę, starając się jednak okazać to w uprzejmy sposób. Bądź co bądź był trochę pod wrażeniem. - Jesteś szalona... - uśmiechnął się lekko, opierając się łokciem o blat stołu i kładąc brodę na otwartej dłoni, przez co lekko pochylił się w kierunku Poppy. Wciąż jednak dzielił ich stół, dość pewna i w dalszym ciągu jak najbardziej przyzwoita bariera. Nie dało się ukryć, że Yeo w całej tej sytuacji czuł się o wiele bardziej swobodnie niż ona, ale nic w tym dziwnego; przecież był u siebie. - Nie mam pojęcia - odparł z rozbrajającą szczerością. - Liczyłem na to, że ty mi powiesz - dodał, wpatrując się w nią przenikliwym wzrokiem. Naprawdę nie potrafił dokładnie określić, dlaczego zdecydował się do niej podejść, na to pytanie nie było jednoznacznej odpowiedzi. - Wyróżniałaś się na tle krajobrazu, to chyba dlatego - stwierdził nieco wymijająco, nie chcąc poruszać znowu kwestii płaczu. Skoro już się trochę rozchmurzyła, bez sensu było przypominać jej o powodzie, dla którego jeszcze kwadrans temu łkała bez opamiętania. Gdy uświadomiła mu, że nawet się nie przedstawił, parsknął cicho śmiechem. Zapomniał. Zdarza się, prawda? Tak naprawdę mało kiedy dbał o to, aby przypadkowo spotkani ludzie poznawali jego imię. Ale skoro już tutaj była i miała spędzić w jego towarzystwie godzinę albo więcej, trudno byłoby nie podzielić się z nią tą niewielką tajemnicą. - Przepraszam - tym razem to słowo padło z jego ust, po raz pierwszy odkąd zaczęli rozmowę. - Ingi - no i wielki czar prysł; już wiedziała, jak zwracać się do swojego bohatera. - A ty? Masz jakieś imię? - ponaglił ją odrobinę, aby i ona nie pozostała mu dłużna. Mógłby niby nazywać ją blond pięknością, ale chyba jednak wolał tak bardziej przyziemnie, po imieniu. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Wto Mar 29, 2016 11:43 pm | |
| Gdy zastanawiała się nad tym jak w przyszłości będzie wyglądać jej życie, nie potrafiła dokładne określić, czy za te pięć, dziesięć lat osiądzie gdzieś na stałe. Na chwilę obecną nie widziała powodów, dla których miałaby zamieszkać w jednym miejscu i nie znaleźć się w kolejnym na początku następnego miesiąca. Ale może w przyszłości uzna, że czas zakończyć podróże. A może do końca swoich dni będzie się tułała bez celu jako swój obrany cel. Nie widziała i właśnie ta niewiedza była najpiękniejsza. - Wyobrażasz sobie ile Japończyków nie znających angielskiego w najmniejszym stopniu, spotkałam na swoje drodze? Oni mogli, a ja nie? Cóż za dyskryminacja - parsknęła cichutko, ale zaraz przestała. Odwróciła wzrok i uśmiechnęła się jakby do własnych myśli. - Możliwe, za jestem. Nikt nigdy nie badał mnie pod tym kątem - stwierdziła. Czy rzeczywiście było to takie szalone? Może odrobinę nieprzemyślane, ale nie miała czasu uczyć się japońskiego przed podróżą, no nie? - Zresztą. Mam słowniki. Nie jestem znowu tak nieprzygotowana - wyjaśniła, wskazując ruchem głowy na swój plecak. Pokiwała głową, uznając chyba to wyjaśnienie za wystarczające, podczas gdy naprawdę nie powinna. Bo przecież takim nie było. Albo więc nieświadomie odsuwała od siebie świadomość, że jego uwagę zwrócił tak naprawdę jej wybuch histerii, albo uznała, że to faktycznie mogła się po prostu wyróżniać i to tyle z całej tej tajemnicy. - W chwili obecnej Harley - odparła i upiła łyk herbaty. Odstawiła kubek na stół i sięgnęła do ręcznika, ściągając go z głowy. Włosy nie zmokły jej aż tak dramatyczne, by musiała nosić cały ten kokon do końca dnia. Rozpuściła lekko poskręcane już włosy i przeczesała je palcami, układając ręcznik na swoich kolanach. Milczała przez pewien czas, zastanawiając się nad czymś poważnie, po czym podniosła wzrok, odgarniając włosy z twarzy płynnym ruchem. - Nie wiesz może gdzie znalazłbym niezobowiązującą pracę na krótki okres czasu? - parsknęła. - Całkowicie zgadzam się pracować na czarno - dodała. W końcu musi za coś tutaj żyć, nieważne, na jaki czasy zdecyduje się tu zostać. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Sro Mar 30, 2016 12:07 am | |
| - No tak, wybacz - roześmiał się serdecznie, kiedy uświadomiła mu, jak wielu Japońskich turystów wyjeżdża zwiedzać świat, nie znając zbyt dobrze żadnego języka, który tak naprawdę mógł się im przydać. Ingi miał wrażenie, że to nawet nie chodzi o ten konkretny naród, ale o pokolenie w ogóle. Kiedyś było trochę mniej możliwości, a posyłanie dzieci do szkół językowych nie było tak popularnym i pożądanym rozwiązaniem. Nic dziwnego, że wiele osób w okolicach czterdziestki (i starszych) władało głównie ojczystą mową. - Oczywiście, że możesz. Nikt ci nie broni. Po prostu... wydało mi się to trochę nietypowe. Ale ja też nie znałem japońskiego zbyt dobrze, kiedy tu przyjechałem - uśmiechnął się szerzej na wspomnienie swoich komicznych prób przyswojenia języka w trybie ekspresowym. - Poza znajomością kilku słówek wiedziałem głównie to, jak poprosić o kawę w restauracji i jak wyznać komuś miłość - parsknął cicho. - Jeden z tych zwrotów oczywiście nie okazał się być zbyt praktyczny podczas pierwszych tygodni mieszkania w nowym miejscu - mruknął. Od kiedy odszedł z zespołu, jego koledzy z Toxic Shock zdążyli wydać już parę japońskich singli, jednak gdy on jeszcze występował razem z nimi, nie było nawet takich planów, dlatego nie załapał się na lekcje japońskiego. No trudno, sam też nieźle dał sobie radę i jakoś żył. - Harley? Jak Harley Quinn? - mógłby powstrzymać się przed tym komentarzem, ale chyba nie bardzo chciał. Na jego twarzy widać też było wyraz lekkiego rozbawienia, ale może to jeszcze pozostałość po temacie sprzed chwili. Żeby nie palnąć jeszcze czegoś (na usta cisnęło mu się pytanie, czy to aby na pewno prawdziwe imię), chwycił ciepły kubek i wypił trochę herbaty, żeby się rozgrzać. W zasadzie powinien wziąć teraz ciepły prysznic, ubrać się porządnie i zakopać w łóżku, ale nie chciał zaniedbywać swojego gościa. - Um, no cóż... - zamilkł na moment, znów upijając trochę napoju. Kiedy sam szukał pracy, do głowy przychodziło mu wiele możliwości. Nawet kiedy nie dogadywał się jeszcze z Japończykami, rynek pracy w Amanogawie nie pozostawał obojętny na potrzeby koreańskiej części społeczności. Ale co mógł polecić Harley, która pierwszy dzień w tym kraju zaczęła od płaczu na ławce i prawdopodobnie nie zrozumiałaby słowa ani w jednym, ani w drugim języku? - Nie jestem pewien, co mogłabyś robić bez znajomości języka. Praca na zmywaku, może jakieś sprzątanie... ale i tak musiałabyś jakoś dogadać się z pracodawcą. O ile nie znajdziesz kogoś, kto mówi po angielsku, nie mam pomysłu, jak ci pomóc. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Sro Mar 30, 2016 10:57 am | |
| W tym wypadku rzeczywiście chodziło o poziom edukacji w szkołach, lecz Harley tak czy siak ta sytuacja nie ratowała. Nawet gdyby nie zrezygnowała z nauki w wieku 15 lat (bo trudno było chodzić do szkoły, gdy ucieka się z miasta) nie nauczyłaby się w tym czasie wszystkich języków, które mogłyby być jej w przyszłości potrzebne. Hiszpański to bądź co bądź nie japoński, no nie? A poziom języków dodatkowych w amerykańskich szkołach ograniczał się do nauki hiszpańskiego i francuskiego. Może haczyły o jeden, czy dwa inne. W porywach szału komisji edukacji. - Dziękuję za pozwolenie - parsknęła. Raczej nie będzie miała czasu, by nauczyć się języka dużo lepiej, ale prawdopodobnie zdoła wyłapać parę ważniejszych zwrotów i słówek, zwłaszcza, że zamierzała zostać tu chociaż na kilka miesięcy. - Bardzo przydatne wyrażenia - skwitowała. - Może też powinnam się ich nauczyć. - Właściwie to zdążyła poznać już jeden wyraz, gdyż na lotnisku usłyszała go blisko ze sto razy, wnioskując, że chodzi o powitanie. Nie potrafiłaby bo rzecz jasna pewnie powtórzyć ze stuprocentową dokładnością, ale ogólne brzmienie mniej więcej kojarzyła. - Dokładnie. Nie widzisz podobieństwa? - zapytała, uśmiechając się w sposób wykraczający poza granice normalności, niemal zakrawającym na glasgow smile przy swojej obszerności. Przy okazji już i tak dość spore oczy wybałuszyła, zwiększając ich rozmiar prawie dwukrotnie. Najwyraźniej to nie pierwszy raz, gdy ktoś kojarzył jej imię z tą postacią. Westchnęła cicho, bo dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewała. Cóż, bariera językowa nie od dzisiaj była problemem. Mogła tylko po cichu liczyć na to, iż znajdzie pracodawcę, który będzie władał tym chyba najbardziej rozpowszechnionym językiem. Albo takiego, z którym zdoła dogadać się na migi, nie było raczej innej możliwości... Chyba że przygrucha sobie tłumacza, który przy okazji nie będzie pobierał pieniędzy za swoje usługi. Och, Har. Świetnie zaczęłaś, no nie? Ale nie byłaby sobą, gdyby z tego powodu postanowiła wyjechać i zrezygnować. Nie z takich kłopotów się wychodziło. - W ostateczności będę poruszać się ze słownikiem przyklejonym do ręki jak przystało na prawdziwą turystkę - roześmiała się krótko. Najwyraźniej nawet obawa przed możliwością nieznalezienia pracy nie była wystarczającym powodem do odstraszenia jej i wyjazdu. Wypiła jeszcze trochę herbaty, dalej grzejąc dłonie o kubek. - Kiedy tu przyjechałeś, skoro nie jesteś miejscowy? - zainteresowała się. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Sro Mar 30, 2016 1:02 pm | |
| - Nauczyłbym cię, ale na pewno znajdziesz te zwroty w swoich słownikach. Nie będę cię ograniczał - mruknął z lekką przekorą. No jasne, mógłby nauczyć ją tego i owego, ale co on, prywatny nauczyciel? Może gdyby znali się trochę lepiej, zrobiłby to z czystej sympatii, ale w tym momencie jego uprzejmość była ograniczona, nawet jeśli Poppy nadal miała go za swojego bohatera, jak go wcześniej nazwała. Jego nastawienie po części było spowodowane kiepskim samopoczuciem. Gdyby nie ten deszcz, może jeszcze jakoś by to było, ale teraz czuł, jak powoli rozkłada go jakaś choroba. Miał nadzieję, że to nie będzie nic poważnego. Niestety minęły już te czasy, kiedy chorowanie oznaczało wolne od obowiązków i kilka dni spędzonych w łóżku, przed komputerem albo z książką. Szkoda. - Czy ja wiem... - parsknął, widząc jej uśmiech. Teraz jej oczy były jeszcze bardziej przerażające. Bardziej byłby skłonny porównać ją do jakiejś nocnej mary albo... - Wyglądasz trochę jak psychopatka z jakiegoś horroru. Czyli może coś w tym jest - drugie zdanie dodał po krótkiej pauzie, jakby ta konkluzja dopiero wtedy do niego dotarła. - Mam nadzieję, że to tylko takie złudzenie. Kiepsko by było, gdyby dziewczyna okazała się jakąś wariatką, czarną wdową albo inną psychopatką w tym stylu. Zdążył już obdarzyć ją odrobiną zaufania i smutno by było, gdyby zburzyła ten obraz samej siebie, jaki zbudowała w jego oczach. Może nieświadomie, ale jednak to zrobiła, cegiełka po cegiełce. - Na pewno coś znajdziesz - pocieszył ją, ale nie powiedział na ten temat nic więcej, bo tak naprawdę nie był pewien, czy pójdzie jej tak łatwo. Co było akurat dziwne, bo z reguły był szalonym optymistą. Oto, co boląca głowa niekiedy robi z człowiekiem. Wstał od stołu, podchodząc do szafy i szukając w niej jakiejś bluzy, którą zaraz założył i zapiął ją do połowy. Wcześniej miał jeszcze nadzieję, że w domu się rozgrzeje, ale trochę zawiódł się na swoim organizmie. - Mniej więcej rok temu. Z Korei - wyjaśnił, przemieszczając się tym razem do jednej z kuchennych szafek. Wyciągnął z niej koszyk z różnymi medykamentami i zaczął przeszukiwać go w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mu w tej chwili pomóc. - Odkąd wyjechałem z domu, nigdzie nie siedziałem jeszcze aż tak długo. Coś chyba jest w tym miejscu, albo powoli zaczynam dojrzewać - uśmiechnął się do niej lekko, spoglądając na nią przez ramię. - A może zachłysnąłem się pobytem w obcym kraju - mruknął już bardziej do samego siebie. Nie znalazł żadnych tabletek na ból głowy poza jednymi, które okazały się być przeterminowane. Wyrzucił je więc do śmieci, koszyk schował do szafki i wrócił do stołu. Gorąca herbata musiała mu na razie wystarczyć, chociaż lekko zaczerwienione policzki świadczyły o temperaturze, którą należałoby jakoś zbić. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Sro Mar 30, 2016 3:34 pm | |
| Posłała mu jedynie lekki uśmiech, oczywiście będąc pewną, że świetnie poradzi sobie sama. W końcu od dawna nikt nie prowadził jej za rączkę, tak też i obecnie tego nie potrzebowała. Jeśli będzie to naprawdę konieczne, po prostu przysiądzie do nauki najistotniejszych zwrotów i tak czy inaczej świetnie sobie poradzi. Optymizm nie opuszczał jej nawet gdy 20 minut temu wyła jak opętana i obecnie dalej czuła minimalny ścisk w klatce piersiowej. Roześmiała się krótko, potrząsając zaraz głową i wzruszając barkami. Wytknęła język i uśmiechnęła się niemal figlarnie. - Tak czy siak ci tego nie powiem. Zepsułabym pozory niebycia psychopatką, a przecież jeszcze nie skończyłam okręcać cię wokół palca i wykorzystywać do moich niecnych celów - dokończyła, z premedytacją przyjmując głos największego niewiniątka. Kiwnęła jedynie głową na jego stwierdzenie i na tym skończyli ten temat. Tylko słuchała odpowiedzi chłopaka, przy okazji przyglądając mu się w ciszy. Wcześniej niespecjalnie zwracała uwagę na to, że chłopak nie wygląda zbyt świetnie. Mogła zrzucić to po prostu na karby zwykłego zmęczenia, przecież to nie musiało oznaczać zaraz czegoś bardzo poważnego. Kiedy jednak Ingi zaczął grzebać w pojemniku z lekami i ostatecznie tak po prostu usiadł przy stole z niczym, dziewczyna pochyliła się nad stołem i sięgnęła dłonią do czoła chłopaka. Następnie ujęła jego policzki w dłonie i aż jęknęła. - Parzysz! Czemu nie powiedziałeś, że źle się czujesz? - rzuciła odrobinę zgniewanym tonem, uważniej przyglądając się jego twarzy. Owszem, ledwo się znali, jednak mimo wszystko zaprosił ją do siebie. I choć nic nie wymagało od niej przejęcia się jego losem (mogła przecież po prostu sobie pójść), nie miała zamiaru ignorować jego stanu. - I jeszcze te mokre włosy - westchnęła zrezygnowana. Podniosła się z miejsca, przerzucając ręcznik przez jego oparcie i podeszła do niego, sięgając do ramienia chłopaka. - Wstawaj - rzuciła tonem nieznoszącym sprzeciwu i, czy tego chciał czy nie, po prostu musiał jej posłuchać. Nie zastanawiała się specjalnie nad tym co robić, po prostu poprowadziła go do jego lożka, odgarnęła kołdrę i praktycznie siłą go tam wcisnęła, zakrywając prawie pod sam nos. Przede wszystkim musiał się porządnie ogrzać, a bluza to zdecydowanie za mało. Na moment zostawiła go samego, znikając w łazience i zaraz wróciła z ręcznikiem. Podciągnęła go lekko i przetarła jeszcze trochę wilgotne włosy, tak naprawdę prawie zła na to, że tak fatalnie dbał o własny organizm. - Jak możesz się tak zaniedbywać? - westchnęła, odkładając ręcznik na bok i spoglądając na niego z ewidentnym zawodem jak gdyby wcale nie był dla niej kimś nieznajomym. Poprawiła kołdrę i podeszła do plecaka pod ścianą. Uklękła przed nim i rozpoczęła intensywne poszukiwania. Miała tam głównie ubrania i trochę kosmetyków, ale przecież nawet jej zdarzało się chorować i czasem zrobiła sobie krzywdę, więc musiała mieć przy sobie chociaż prowizoryczną apteczkę. Gdy w końcu ją wygrzebała, musiała znaleźć odpowiednie medykamenty. A że nie przepadała za połykaniem tabletek, leki miała głównie w formie proszków rozpuszczalnych w ciepłej wodzie, poza paroma wyjątkami, rzecz jasna. Mało to było praktyczne, ale wolała po prostu wsypać je sobie do gardła, zalać zimną wodą albo natrudzić się i poszukać możliwości podgrzania jej. Wyciągnęła jedną torebkę jakiegoś skuteczniejszego specyfiku i podniosła się z klęczek. Prawie kicała po jego mieszkaniu, chodząc to tu to tam. Włączyła ponownie grzałkę pod czajnikiem, a że zostało w nim jeszcze trochę wody i nie ostygła całkowicie, poczekała tylko moment aż bardziej się podgrzeje. Wyciągnęła pierwszy wolny kubek, który znalazła i po chwili wróciła do niego z kubkiem z którego unosiła się jeszcze chwilę para. Usiadła na brzegu łóżka i poczekała aż podniesie się do pewniejszego siadu, podkładając mu w międzyczasie drugą poduszkę pod plecy. - Dosypać ci cukru? - zapytała, jeszcze zanim podała mu kubek do rąk. - Nie masz może dodatkowej kołdry? Byłoby ci pewnie cieplej - gadała, znowu przykładając rękę do jego czoła. - Jesteś po prostu niemożliwy. Nieodpowiedzialny jak Dylan - mruknęła trochę bardziej do siebie. - Jesteś głodny? Musisz mieć siłę, jeśli chcesz wyzdrowieć... |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 12:06 am | |
| Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że dziewczyna czuła się w jego towarzystwie coraz bardziej pewnie. Nie spinała się tak już i pozwalała sobie na coraz śmielsze żarty, jak na przykład ten o okręcaniu go sobie wokół palca. Bo to był żart, prawda..? Musiał być. Ingi nie należał do tych, którzy tak łatwo dają sobą manipulować. Owszem, Harley była ładna, drobna, pełna uroku, i tak dalej, i tak dalej, ale przecież nie tracił głowy dla każdej urodziwej dziewczyny, którą spotkał na swej drodze. Musiałby nie robić praktycznie nic innego, tylko non stop się którąś zachwycać, a nie na tym życie polegało. Nie zdążył nawet porządnie zareagować, kiedy blondynka wyciągnęła do niego łapki i zaczęła sobie coraz bardziej pozwalać. Mimo że kierowała nią jakaś specyficzna troska, Ingi czuł się z tym dość dziwnie. Nie przywykł do tego, żeby kompletnie obcy mu ludzie przejmowali się jego stanem zdrowia jeszcze mieli mu za złe, że nie skarżył się z powodu złego samopoczucia. Owszem, nie był dzisiaj w pełni sił, ale z drugiej strony nie czuł się jak kompletny zdechlak. Ot, zwyczajne przeziębienie, ludzka rzecz, przecież go to nie zabije. Nie pierwszy zmagał się z podobnymi objawami, ale tym razem miał to szczęście, że akurat miał stałe miejsce zamieszkania. Znacznie mniej przyjemnie się chorowało, kiedy trzeba było spać w jakimś zapyziałym motelu, pod stęchłą pościelą i zmagając się z przeciągami, bo okna akurat były nieszczelne. Chorowanie we własnym mieszkaniu to luksus, nawet jeśli był to tylko jeden pokój. - Nic mi nie jest, nie musisz się tak... - nawet nie dokończył zdania, bo Harley wstała i trochę zbiła go tym z tropu. Mógłby się jej przeciwstawić, owszem, to nawet nie byłoby trudne. Ostatecznie był od niej sporo wyższy, silniejszy, bardziej postawny... ale jednocześnie także zbyt oszołomiony, aby protestować. Posłusznie wstał i zanim w ogóle się zorientował, już leżał w łóżku, ledwo wyglądając zza kołdry. Podniósł się trochę, gdy mała furiatka oddaliła się do łazienki, a kiedy do niego wróciła, znów poczuł się jak małe dziecko, które nie potrafi przeciwstawić się nadopiekuńczej niani. - To zwykłe przeziębienie, wyspałbym się i by mi przeszło - mruknął, chociaż czuł, że nie powinien w ogóle się odzywać, żeby nie rozzłościć swojego małego anioła stróża. Dlaczego w ogóle przejmował się jej zdaniem? Ledwo zauważyła, że ma gorączkę, a już zaczęła bezczelnie rozstawiać go po kątach. Na równi go to irytowało i bawiło, dlatego nic z tym nie robił, dając sobą dyrygować. Bądź co bądź, nie miał nic przeciwko wygrzewaniu się pod kołdrą, dobrze mu tam było. - Nie trzeba - odparł do razu na pytanie. Lek to lek, i tak będzie smakował paskudnie, nie ma co się oszukiwać cukrem. Yeo chwycił kubek w obie ręce i spojrzał znad niego na swoją nową mamę. - Nie mam. Jest tylko koc w szafce naprzeciwko łóżka. Po prawej - wyjaśnił. Nie uważał, aby potrzebował dodatkowego okrycia, ale miał wrażenie, że jeśli nie powie całej prawdy, dziewczyna i tak prędzej czy później wyniucha ten koc. - Jestem już dużym chłopcem, mamo. Dam radę - parsknął rozbawiony, po czym upił trochę lekarstwa. Było obrzydliwe. - Kim jest Dylan? - zadał to pytanie z ciekawości, a po części po to, aby odwrócić jej uwagę od faktu, że zwlekał trochę z wypiciem tego paskudztwa, które mu dała. Naturalnie był jej wdzięczny za tę troskę, ale nie bez powodu zwolennikiem tabletek. Połykasz raz i po sprawie, bez męczenia się z całym kubkiem parującej ohydy. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 12:30 am | |
| Przeważnie była dość śmiała i raczej nie należała do zamkniętych w sobie osób. Czasami potrzebowała tylko czasu, by się zaaklimatyzować i ten najwyraźniej minął, sądząc po tym w jaki sposób się do niego odnosiła. Druga sprawa, że widocznie nie patrzyła na niego nawet jak na faceta, bo w innym wypadku czułaby się onieśmielona już od pierwszych chwil, bowiem Ingi niestety do najbrzydszych nie należał. Stąd też jasnym było, że kwestia okręcania go sobie wokół palca tylko żart, o czym chłopak jednak wiedzieć nie mógł. Jeszcze dotarłoby do niej, że jednak jest mężczyzna i by się zestresowała. - Mam uwierzyć ci na słowo, że faktycznie po prostu grzecznie byś się wyspał i o siebie zadbał? - rzuciła z autentycznym niedowierzaniem, ale nie czekała nawet na odpowiedź, gdyż nie była ona zbyt istotna w tej chwili. Tak czy siak zdecydowała się, że zajmie się nim choć trochę. Dość, że jego wcześniejszy ubiór do najodpowiedniejszych nie należał. Nie wyglądało to wcale, jakby zamierzał zadbać porządnie o swoje zdrowie. Uśmiechnęła się i poszła oczywiście po ten koc, jednak nie przykryła go nim. Położyła go na pościeli obok, żeby był w pobliżu, gdyby chłopakowi zrobiło się jednak zimniej. - Pozwól sobie pomóc - odezwała się tonem, który wcale nie wskazywał na to, że przed momentem drygowała nim niczym miniaturowy żołnierz na wysokiej pozycji. Absolutnie nie. - Na pewno nie jesteś głodny? - spytała raz jeszcze. Trudno walczyć z pustym żołądkiem nawet z przeziębieniem. - Przyjaciel. Poznałam go w podróży - wyjaśniła krótko i wyczekująco spojrzała na kubek w jego łapkach, czekając aż Yeo posłusznie go opóźni. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 12:53 am | |
| - W zasadzie nawet mnie nie znasz, więc równie dobrze mogłabyś mi uwierzyć, zamiast tak sceptycznie podchodzić do kwestii mojego dbania o zdrowie - odparł całkiem zdroworozsądkowo jak na kogoś, kto właśnie został potraktowany jak małe dziecko przez osobę, która niewątpliwie była młodsza od niego. Gdyby należał di sztywniaków, już na samym początku oburzyłby się zachowaniem gościa, jednak Harley miała szczęście, że jej bohater przejawiał raczej luźne podejście do życia. W innym wypadku raczej nie mogłaby się przy nim spełniać jako samozwańcza pielęgniarka. Co prawda Ingi nie był tak obłożnie chory, aby trzeba było przy nim skakact, ale skoro już tak bardzo chciała i nie dało się od niej opędzić, to chyba jej tego nie zabroni. - No dobra, dobra... jesteś okropnie uparta. To tak w każdej kwestii, czy właśnie jestem świadkiem jakiegoś wyjątku? - przekrzywił nieco głowę, posyłając Poppy pytające spojrzenie. - Jadłem niedawno w pracy, bądź o to spokojna. I tak nie mam teraz apetytu - może faktycznie jadł na przerwie w pracy, a może powiedział tak tylko, aby ona się odczepiła i nie próbowała czegoś w niego wcisnąć. Naprawdę nie był głodny. Poza tym, gdyby otworzyła jego lodówkę, nie byłaby raczej zachwycona widokiem, bo zobaczyłaby w większości puste półki z gdzieniegdzie tylko porozstawianymi produktami, które pewnie niewiele by jej w sumie powiedziały, o ile nie interesowała się azjatycką kuchnią. Ingi unikał gotowania, więc jego zakupy były przeważnie dość dobrze przemyślane, aby nic się nie zmarnowało. Westchnął ciężko i obrzucił odrobinę niezadowolonym spojrzeniem szarawo-żółtą zawartość kubka. Policzył w myślach do trzech i w końcu wlał w siebie coś, co chyba miało mieć cytrynowy smak, ale sztuczny aromat nie był w stanie całkowicie zabić smaku lekarstwa. Tak w zasadzie nawet nie wiedział, co konkretnie dziewczyna mu podała, ake nie wiedział także, czy chciał to wiedzieć. Odstawił kubek na stolik obok łóżka i usiadł wygodniej, krzyżując nogi pod kołdrą. - I co teraz? Będziesz czuwać nade mną całą noc, żeby upewnić się, że nie wychodzę z łóżka bez potrzeby? |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 1:12 am | |
| - Masz całkowitą rację. Ale jak na kogoś, kto był podziębiony już wcześniej, nie ubrałeś się zbyt porządnie na taką pogodę. Po przyjściu do mieszkania też nie postarałeś się o cieplejsze ubrania i pozwoliłeś schnąć mokrej od zimnego deszczu i śniegu głowie, bez otarcia włosów choć minimalnie. W dodatku nawet nie masz leków, mam rację? Bo tego szukałeś - skończyła, uśmiechając się lekko. - Mogę się oczywiście mylić, ale widzę tu oznaki klasycznego syndromu samotnego faceta, który nie dba o siebie dość dobrze... Przepraszam, jeżeli jestem bezczelna, ale tak już czasem mam - dodała, szczerząc zęby. - Zawsze. Bez wyjątku. Nie jesteś jedynym, który posmakował mojego oślrgo uporu, nie martw się. Mam na swoim koncie liczne ofiary - odparła. Nie dręczyła ho już o kwestię jedzenia. Nie miała pewności, czy mówił jej prawdę, ale nie mogła tego sprawdzić jak i nie mogła na siłę wciskać mu jedzenia do ust. Z łatwością mógłby ją wywalić za drzwi i nie mogłaby mieć mu tego za złe. Postanowiła więc po prostu zwyczajnie uwierzyć, że nie mówił tego ot tak, by dała sobie spokój. - Dzielny chłopiec - zaklaskała dwukrotnie, gdy uporał się wreszcie z wypiciem lekarstwa. Nie podała mu trucizny i wywar powinien choć trochę mu pomóc, w końcu sama czasem z tego korzystała i dalej żyła, no nie? - Oczywiście, że nie - parsknęła śmiechem. - Poczekam aż zaśniesz i poczuwam przy tobie wyłącznie do momentu aż nie przestanie padać deszcz. Wtedy zabiorę się i wyjdę i więcej nie będziesz skazany na moje rozstawianie. Nie zamierzam wykorzystać twojej gościnności za bardzo - dodała jeszcze i zerknęła w kierunku okna, bo za swojej pozycji miała na nie dość dobry pogląd. - Dlatego nie przejmuj się mną i prześpij to choróbstwo. Zniknę nim się obudzisz - skończyła swój wywód. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 1:38 am | |
| Zmrużył oczy, kiedy zaserwowała mu ten szczegółowy wywód na temat jego postępowania. Czy ta mała cholera musiała być tak spostrzegawcza? Poznał ją może pół godziny temu i już prawie zaczynał tego żałować. Prawie, bo nawet gdyby mógł cofnąć czas o godzinę, i tak podszedłby do tej małej beksy i wszystko zrobił dokładnie tak samo, jak teraz, co doprowadziłoby go w identyczne okoliczności. - Dzięki za wypomnienie mi faktu, że jestem samotny. Doceniam to - uśmiechnął się trochę krzywo, ale nadal uroczo, jak to on. Nie chciał wywołać w niej żadnych wyrzutów sumienia ani sprawić, aby zrobiło jej się głupio, chociaż tak to może wyglądało. Harley musiała po prostu uwierzyć w jego nieskalane, dobre intencje. - Przecież powiedziałem, że cię odprowadzę - trafił swój na swego, Yeo także potrafił być uparty jak osioł. - Mam pozwolić, żebyś wyszła stąd później sama w środku nocy i błądziła po mieście, w którym jesteś po raz pierwszy? - spojrzał na nią sceptycznie. Może i on miał gdzieś swoje zdrowie, ale ona w takim razie w ogóle nie dbała o swoje bezpieczeństwo. Być może Japonia należała do stosunkowo bezpiecznych krajów, jeśli chodziło o przestępczość, jednak nie oznaczało to, że na młode dziewczyny po zmroku nie czekają na ulicach absolutnie żadne niespodzianki. Wypadki chodzą po ludziach, a Harley z tą swoją nietutejszą urodą dodatkowo przykuwała wzrok. Do tego wszystkiego dochodziły jeszcze inne obawy Ingiego, którymi nie zamierzał się z nią dzielić. Ale, myśląc racjonalnie, jaką miał pewność, że dziewczyna go nie okradnie albo nie wywinie innego, równie ciekawego numeru? Dziwnie byłoby mu tak zasypiać w jej towarzystwie, z drugiej zaś strony nie chciał jej stąd samej puścić... trudny wybór. - Skoro już tak to wszystko wygląda, zostań do rana, co ci szkodzi? I nie mów nic o nadużywaniu gościnności czy innych takich... to nic wielkiego. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 12:21 pm | |
| Nie spodziewała się absolutnie, że z całego jej wywodu chłopak wyłapie akurat najmniej istotny aspekt... I jeszcze odniesie się do niego, odbierając jej chyba mowę po raz pierwszy od czasu gdy się poznali. Dziewczyna zacisnęła wargi na moment, ale zaraz westchnęła i pokręciła głową. Naprawdę nie miała na myśli nic złego, prócz zwrócenia uwagi na jego ogólny stan i to, że nieodpowiednio troszczy się o siebie samego. - Dobrze wiesz, że nie taki efekt chciałam osiągnąć - mruknęła, mimo wszystko odrobinę zmieszana. Nie musiał jej nawet dobrze znać, by mieć świadomość, że Harley nie chciała wypominać mu jego samotności. Zwłaszcza, że na dobrą sprawę nie wiedziała, że ma rację, dopóki jej tego nie przyznał. To nie ona była bezczelna, tylko on... Wzrok, który posłała mu na wspomnienie odprowadzenia go, może nie mógłby zabić, ale na pewno mógł wywołać w człowieku lekką niepewność. - Prowadzę takie życie odkąd skończyłam 15 lat, to nie pierwszy raz, gdy jestem sama w zupełnie obcym miejscu. A ty jesteś chory i nie powinieneś wychodzić z domu chociaż dzisiaj, bo dam głowę, że jutro tak czy siak nie zostaniesz grzecznie w łóżku, by wyzdrowieć do końca. Zwalniam cię więc z konieczności dotrzymania danego słowa - odparła. Odkąd wybrała życie na walizkach (czy raczej plecaku), nie raz i nie dwa była sama w obcym mieście. W końcu stało się to po prostu codziennością, więc nie było to dla niej czymś nowym. Nie napawało jej to też niepewnością, wręcz przeciwnie. Była przekonana, że tak czy siak da sobie radę. W końcu Yeo nie był jednym mieszkańcem miasta, z którym mogła się dogadać. Oczywiście kwestia języka była tu też pewną przeszkodą, ale była na tyle rezolutna, że choćby na migi dałaby radę - w takim przekonaniu trwała. - Uparty - parsknęła cicho, na pozór wcale nie nerwowo, kręcąc przy tym głową. Usiadła po turecku obok niego i raz jeszcze przeczesała palcami wolno schnące jeszcze włosy, pozwalając im swobodnie opaść na jej barki. Robiła to, by odwlec moment odpowiedzi. Czuła się trochę niezręcznie, bo obcy gość właśnie proponował jej spędzenie nocy w jego mieszkaniu. - To naprawdę nie jest najlepszy pomysł... Mogłabym zabić cię we śnie. Nic o mnie nie wiesz, to ryzykowna propozycja. - Nie, Har, to głównie ty boisz spędzić noc w domu samotnego faceta. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 2:37 pm | |
| Oczywiście nie zwrócił uwagi jedynie na ten komentarz, ale chciał jej choć odrobinę dopiec. Próbowała się o niego troszczyć i to było z pewnością bardzo miłe, ale problem polegał na tym, że Ingi nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Wiódł życie samotnika, był samowystarczalny i większość znajomych służyła mu głównie do podtrzymywania podstawowych więzi społecznych. Bądź co bądź nie zamierzał odcinać się od wszystkiego i wszystkich. Ale nie miał nikogo, kto wciskałby go do łóżka, karmił lekami i otulał kołdrą. Ostatni raz takiego traktowania doświadczył od matki, kiedy był jeszcze małym smarkaczem. Nic dziwnego, że zdążył się od czegoś takiego odzwyczaić. - Rozumiem, ale nie pamiętam, żeby jakaś dziewczyna ciągnęła mnie do łóżka w takim celu. Czuję się nieswojo, to wszystko - mruknął, wyjaśniając jej mniej więcej, jak się czuje. Chyba po raz pierwszy czuł się aż tak dziwnie w tym mieszkaniu, a spędził w nim kilka długich miesięcy. A najlepsze w tym wszystkim było to, że zaniedbał się chwilowo tylko i wyłącznie ze względu na nią. Gdyby wrócił do domu sam, od razu wziąłby porządny prysznic, wskoczył pod kołdrę i uraczył się czymś ciepłym, zanim zasnąłby podczas oglądania śmiesznych kotów na youtube. Ale ponieważ nie chciał zaniedbywać gościa, wyszło jak wyszło. - Och, błagam. Co mnie to obchodzi? To nie sprawi, że będę martwić się mniej - w dupie miał to, jak długo żyła w ten sposób. Jego zdaniem ulica tak czy siak nie była miejscem dla samotnej dziewczyny, w dodatku tak drobnej jak ona. - Zawsze jest dobra pora, żeby przestać się narażać, więc mogłabyś zacząć od dzisiaj - sam nie wiedział, co w niego wstąpiło, że nagle zechciał wpajać obcej osobie swoje własne wartości. Zwykle nie wtrącał się w sprawy innych ludzi, jeśli nie byli z nim jakąś powiązani i mu na nich nie zależało. - Odezwała się - parsknął. Uparty, on? Owszem, ale jej samej niewiele brakowało. - Też o tym pomyślałem, ale gdybyś chciała mnie zabić, zrobiłabyś to podając mi to świństwo - skinął głową w kierunku kubka po lekarstwie. - Przyznaj lepiej od razu, że to był jakiś środek do odrdzewiania rur - wwiercił w nią spojrzenie, które najpewniej miało wymusić na niej powiedzenie całej prawdy. Przez ułamek sekundy nawet spodziewał się szczerego potwierdzenia swoich słów, jednak od razu dotarło do niego, jak głupi byłby to scenariusz. Było trochę prawdy w stwierdzeniu, że najlepiej jest ufać tylko samemu sobie, ale bez przesady. Miał jeszcze trochę wiary w ludzkość. - Dobra, paskudo... - mruknął, sięgając po laptopa, który leżał po drugiej stronie łóżka. Otworzył go i już po kilku chwilach spoglądał na mapę okolicy, aby jak najdokładniej wskazać Harley jak najkrótszą drogą. Ale zanim zaczął jej cokolwiek tłumaczyć, spojrzał jeszcze na nią znad komputera. - Na pewno chcesz sobie iść? |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 3:29 pm | |
| Harley miała najwyraźniej wczesne instynkty macierzyńskie, o których sama nie do końca widziała. Czy raczej do tej pory katowała nimi wyłącznie najbliższe jej osoby. Ingi w żaden sposób nie nadawał się do tego zacnego grona, a jednak i jego spotkał zaszczyt doświadczenia jej małego terroru. Wszystko, rzecz jasna, dla dobra chłopaka. Osobie, która na swoim koncie nie miała żadnych poważniejszych relacji z płcią przeciwną, a o romansach widziała z książek i filmów, sama sugestia jakoby mogła ciągnąć faceta do łóżka w celu innym niż sen i zajęcie się chorym... Cóż, Sówka miała w sobie dużo więcej dziecięcej niewinności niż raczyła pokazywać światu. Starała się nie pokazać po sobie jak zmieszana była na samą myśl o rzeczach, jakie Yeo mógł wyprawiać na łóżku z dziewczynami, lecz nim zdążyła przemówić sobie w duchu do rozsądku, poczuła znajome ciepło w okolicach uszu. Bez zastanowienia przycisnęła do nich dłonie, starając się zamaskować ich nienaturalną barwę. - Nie interesuje mnie do czego je wykorzystujesz. Chciałam tylko pomóc - wymruczała, nie patrząc na niego nawet, bo była zbyt zażenowana. Próbowała teraz uświadomić sobie jedynie, jak bardzo jej to nie dotyczyło i wyrzucić z głowy natrętne obrazy dziewczyny dla której szczytem damsko-męskiej intymności był nieporadny pocałunek z chłopakiem, który nie widział, co dokładnie robi. Ona też tego nie wiedziała, dlatego nie miała mu tego za złe... Dłonie opuściła dopiero, gdy upewniła się, że chłopak nie będzie mógł już dostrzec tego szkarłatu świecącego z pomiędzy jasnych kosmyków. - Trochę już na to za późno - odpowiedziała jedynie, nie mówiąc przy okazji na głos, że nie powinien się nią przejmować. Tak samo jak ona nim, a jednak odstawiła przed momentem teatrzyk samozwańczej pielęgniarki, wcale o to nie proszona. - Jeszcze nie dorosłam do bycia odpowiedzialną i do nie narażania się na niebezpieczeństwa. Potrzebuję więcej czasu - wytknęła język po ostatnich słowach. - Przejrzałeś mnie - rzuciła, prezentując po raz kolejny swój piękny uśmiech a'la psychopatka. - Chcesz więcej? Zostało mi jeszcze - dodała, dalej w tonie kogoś niespełna rozumu. Odetchnęła z ulgą, kiedy w końcu zgodził się pójść jej na rękę. Nie poganiała go, żeby nie zapeszyć, ale chyba nie było to konieczne, bo chłopak tak czy siak zaraz zmienił zdanie. Westchnęła ciężko i uśmiechnęła do niego już trochę poważniej. - Na pewno. To nie tak, że idę spać na dworzec. Będę tam przecież bezpieczna. Nie mniej, niż tutaj - zapewniła go niczym naprawdę dojrzała i zdecydowana osoba. Gdy Ingi tłumaczył jej drogę, słuchała uważnie, nie chcąc uronić nawet słowa, a kiedy skończył, poprosiła go, by powtórzył jej to raz jeszcze. Następnie zabrała mu ustrojstwo z łapek i położyła na łóżku obok, gdzie leżał dotychczas. - Czas się przespać - oznajmiła. - Śpij, albo każę ci wypić kolejne dwie porcje odrdzewiacza - zagroziła mu niczym małemu dziecku, czekając aż posłusznie zamknie oczy. - Jak grzecznie zaśniesz, może nie okradnę cię przed wyjściem. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 7:49 pm | |
| Widząc jej żywą reakcję na słowa, które jemu samemu wydawały się być raczej niewinne, nie potrafił powstrzymać dość ożywionego parsknięcia śmiechem. Pohamował się trochę za późno, z marnym skutkiem, tak że nie mogła tego nie zauważyć. Po raz kolejny wykazał się brakiem taktu, ale cóż... nawet nie było mu szczególnie przykro. Harley zachowywała się jak delikatna cnotka i to go po prostu bawiło, nie potrafił w żaden sposób temu zapobiec. W czasach wyzwolonego seksu rzadko widywało się takie oryginały, które czerwieniły się na samą myśl o nim. Być może w tej jednej, uroczej kruszynie zgromadziła się znaczna część pruderii pozostałej na tym świecie. Yeo chciał powiedzieć cokolwiek, co pomogłoby się jej uspokoić, ale nic takiego nie przychodziło mu do głowy. Wręcz przeciwnie, wydawało mu się, że czegokolwiek by na ten temat nie powiedział, tylko pogorszyłby sprawę, dlatego zdecydował się milczeć, chociaż jego twarzy nie opuścił lekki wyraz rozbawienia. Do tej pory miał przy ten śmiesznej blondynce tyle samo powodów do wywracania oczami, co do spontanicznego śmiechu. Doprawdy, interesująca była z niej istotka, nie dało się temu nijak zaprzeczyć. - Nie, w porządku. Zostaw resztę dla siebie, może ci się przyda po tym nocnym spacerze - mruknął. Trochę niedobrze zrobiło mu się na samą myśl, że mógłby wypić jeszcze jeden kubek tej szarej mazi. Niejedna osoba, będąc świadkiem tych scen, stwierdziłaby, że Ingi znacznie wyolbrzymia, ale miał prawo do marudzenia, był chory. Jak to dobrze móc się usprawiedliwiać złym samopoczuciem. W końcu dał za wygraną i przesunął się razem z laptopem tak, aby i Poppy mogła spoglądać na mapę i podążać za jego wskazówkami. Pokazał jej tak naprawdę dwie drogi: jedną do najbliższego, taniego motelu, a drugą do miejscówki o trochę lepszej opinii. Sam miał okazję spać w jednym i drugim miejscu, a chociaż minęło od tego czasu kilka miesięcy, nie wydawało mu się, aby coś miało zmienić się tam w kwestii warunków, przynajmniej nie bardzo. Spojrzał z tęsknotą na zamkniętego laptopa lądującego na materacu. To jednak nie będzie śmiesznych kotów na dobranoc? Szkoda. Przeniósł wzrok na Harley, jakby samym tym spojrzeniem chciał powiedzieć jej, żeby się goniła. Zamiast jednak mówić coś w tym stylu, westchnął głucho. - Podaj mi telefon, jest w kurtce na wieszaku przy drzwiach. W tej, w której tu przyszedłem - wyjaśnił, bo nie było to jedyne okrycie, które tam wisiało. Poczekał cierpliwie, aż blondynka wypełni jego prośbę, a kiedy podeszła znów do niego i wyciągnęła do niego rękę z urządzeniem, nie odebrał go od niej. - Zapisz mi swój numer - bardziej polecił, niż poprosił. Nie miał najmniejszego zamiaru puszczać jej stąd bez żadnego kontaktu. Musiał zostawić sobie jakąś furtkę i mieć możliwość późniejszego sprawdzenia, że nic się jej nie stało. - Zadzwonię do ciebie jutro, tak na wszelki wypadek. Żeby wiedzieć, że jeszcze żyjesz - wyjaśnił. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 9:43 pm | |
| Trudno było ukryć jej zażenowanie, tak jak trudno byłoby jej przeoczyć fakt, że Ingi zwyczajnie wyśmiał jej reakcję. Nie musiał dodawać ani słowa, bo samo to, że się roześmiał, starczyło by jej uszy poczerwieniały dużo bardziej. Czy to naprawdę jakaś zbrodnia czy odstępstwo od normy, że była niewinna i w wieku niespełna dwudziestu lat, ani razu nie dopuściła do sytuacji, w której mogłaby stracić dziewictwo. Po prostu do tej pory nie czuła, by przy jakimkolwiek chłopaku mogłaby być na tyle swobodna i odważna... Druga rzecz, że zwyczajnie nie było okazji - jeden marny pocałunek wiosny nie czyni, no nie? Niemniej, źle się czuła z tym, że ktoś miał jej zawstydzenie za zabawne i gdyby nie była sobą, kazałaby mu zjeżdżać w mniej miłych słowach. - Zostawię ci jednak trochę na wszelki wypadek. Może ci jednak zasmakuje. - Cóż, oczywiście, że nie był to rarytas. Lek nie miał być przecież smaczny, tylko skuteczny, walory smakowe były więc na ostatnim miejscu, zwłaszcza gdy chodziło o dorosłych. Ingi zachowywał się jak typowy chóru facet, z tym, że nie ogłaszał jeszcze wszem i wobec swojej nadchodzącej śmierci. Tyle dobrego. Kiedy zabrała mu zabawkę i kazała spać, nie oczekiwała oczywiście, że posłucha jej od razu i grzecznie wykona polecenie. Zniosła dzielnie jego straszny wzrok, kompletnie nieprzejęta i wywróciła nieznacznie oczami. Szybciej by poszło, gdyby po prostu jej posłuchał. Posłusznie poszła do jego kurtki i wyciągnęła z niej telefon, by zaraz wrócić z nią do chłopaka. Już mu ją podawała, gdy wyjaśnił, po co był mu tak niezbędny. Nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. - Słucham? - spytała, zerkając na telefon. - A kto powiedział, że ja chcę ci się meldować? - ciągnęła, nie kryjąc uśmiechu. Pokręciła głową, ale mimo wszystko wklepała mu swój numer. Na dowód, że jest prawdziwy, wykonała połączenie, a z kieszeni jej płaszcza wydobyła się zaraz cicha melodia z piosenki przewodniej Upiora w Operze. - Zadowolony? A teraz śpij. Mam ci zaśpiewać kołysankę? |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Czw Mar 31, 2016 11:50 pm | |
| - Nie pytałem, czy chcesz - ponaglił ją nieco. Jej zdanie nie bardzo go obchodziło. Chciał jedynie mieć pewność, że będzie miał jak uspokoić sumienie. Sprawy trochę się skomplikują, jeśli dziewczyna nie będzie odbierała albo okaże się, jeśli ma jakieś kłopoty, jednak jeśli usłyszy jej zapewnienia, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, będzie mógł spać spokojnie. Później może pomyśli o jakimś zaproszeniu jej na kawę czy coś w tym rodzaju, o ile nie będzie miała go dość. Nie mógł się jednak pozbyć wrażenia, że znajomość rozpoczęta w taki sposób nie może zakończyć się na jednym wieczorze. Zwłaszcza, że poznał dziewczynę, którą, tak samo jak i jego, wywiało daleko od domu. Nie spytał jej jeszcze, skąd była, ale na pewno z bardzo daleka. Nie dopuszczał do myśli innej opcji. Już chciał prosić ją, aby do siebie zadzwoniła, tak na wszelki wypadek, kiedy ona uprzedziła jego prośbę czynami. I bardzo dobrze, bo przecież nie chciał stać się ofiarą tandetnej sztuczki z wpisaniem złego numeru. Upewnił się przynajmniej, że nie miała go za skończonego idiotę i nie próbowała go oszukać, przynajmniej nie w tym konkretnym momencie. Wziął od niej swój telefon i odłożył go na stolik nocny. - Dziękuję - uśmiechnął się przymilnie, zadowolony z jej chwilowego posłuszeństwa. - Nie trzeba, zasnę bez tego - uspokoił ją. Nie musiała nadwyrężać swojego gardełka. - Czuj się jak u siebie, ale jeśli usłyszę jeden podejrzany hałas, znajdę cię choćby i na tamtym świecie i się z tobą policzę, jasne? - no co poradzić, musiał jakoś dbać o swoje interesy. W dalszym ciągu uważał, że pójście spać w takich okolicznościach będzie cholernie dziwne, ale miał tego pecha, że sam zaczynał robić się coraz bardziej znużony. Tak to już bywa. - Dobranoc - mruknął wreszcie, kapitulując do reszty. Położył się wygodniej, przykrył szczelniej kołdrą, odwrócił się plecami do Harley i... no cóż, odpłynął. Nie od razu, ale w tym stanie niewiele mu brakowało, aby pogrążyć się w lekkim śnie. W tym momencie jeszcze łatwo dało się go dobudzić, ale jeszcze kwadrans, a Poppy mogłaby zacząć stepować mu nad uchem, a i tak by go to nie ruszyło. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 12:18 am | |
| Naprawdę jej ulżyło, gdy chłopak wreszcie zdecydował się wykonać jej prośbę i ułożył do snu. Uśmiechnęła się z wyraźnym zadowoleniem. - Dobranoc - odpowiedziała cicho, nie komentując wcześniej groźby. Przecież była dobrą dziewczynką i w życiu nie dopuściłaby się do złego postępowania. Zwłaszcza względem osób, które jej pomogły. Z początku nie robiła właściwie nic. Starała się poruszać jak najciszej, pamiętając o jego niewybrednej groźbie. W ciszy posprzątała kubki, których używali, złożyła ręczniki i zniosła je do łazienki. Raz czy dwa sprawdziła ostrożnie, czy nie podskoczyła mu temperatura, gotowa położyć mu na głowę chłodniejszy okład. Ostatecznie skończyły się jej pomysły i wylądowała na drugiej stronie łóżka, wpatrując się w deszczowy krajobraz za oknem. Wolno rozczesywała lekko skołtunione włosy, bezmyślnie gapiąc się przez szybę. Przyjemny dla ucha dźwięk i uczucie pewnego odosobnienia sprawiły, że przypomniała sobie, dlaczego w ogóle znalazła się w jego mieszkaniu... Wspomnienie o ojcu nie wywołało tym razem kolejnej fali histerycznego płaczu, ale przez dłuższą chwilę myślała o jego stanie, tym razem starając się podejść spokojnie do tej wiadomości... Tak naprawdę nie wiedziała, co dokładnie myśleć, ale dyskomfort znowu odezwał się gniotącym uczuciem, po którym zmuszona była wziąć kilka dodatkowych oddechów. Nawet nie zorientowała się w którym dokładnie momencie organizm zdecydował się skorzystać z okazji. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz miała okazję wyspać się porządnie w prawdziwym łóżku. Siedzenia w samolocie nie należały do najwygodniejszych, a ten materac wręcz przeciwnie, przynajmniej z perspektywy zmęczonej Harley. Obiecała sobie, że zamknie oczy tylko na moment, a potem wstanie i opuści jego mieszkanie jak obiecała. Ale teraz, tylko na piętnaście minut zwinęła się w kłębek w nogach łóżka i zwyczajnie zasnęła tak samo jak jego właściciel. W końcu krótka drzemka nie powinna nikomu zaszkodzić, no nie? Szkoda tylko, że gdy minęło parę godzin, a po ulewie za oknem zostały tylko wspomnienia, dziewczyna dalej smacznie spała, odsypiając kilka ostatnich dni bez wygód... Gdyby wiedziała, że powoli zbliżał się ranek, może i podniosłaby się w tempie ekspresowym, ale słodka niewiedza pozwoliła jej kontynuować regenerację bez najmniejszych wyrzutów sumienia. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 12:44 am | |
| Tej nocy spało mu się wyjątkowo dobrze. Nie miał żadnych koszmarów, chociaż te dobre wizje także go nie nawiedziły. Nie śniło mu się kompletnie nic, ale to akurat uważał za plus, bo przespał ten czas zupełnie spokojnie i nic mu nie przeszkadzało. Sen wpłynął także zbawiennie na jego zdrowie. To nie tak, że po wczorajszych dolegliwościach nie było ani śladu: obudził się z lekkim drapaniem w gardle i trochę obolałymi mięśniami, ale już za to bez gorączki. Ćmiący ból głowy także ustąpił, więc Yeo czuł się prawie rześko. A raczej będzie się czuł, kiedy już wstanie, a do tego jeszcze zostało mu przynajmniej kilka minut. Obudził się tak, jak zwykle, kiedy miał w perspektywie wolny dzień. Nie ustawiał żadnego budzika, tylko pozwolił sobie obudzić się wtedy, kiedy organizm uzna, że wystarczy już tego dobrego. Odetchnął głęboko, wtulając się w miękką poduszkę, a po minucie czy dwóch odważył się wreszcie otworzyć oczy. Najpierw zmrużył je lekko, nie dopuszczając do źrenic zbyt wiele rażącego światła, ale w końcu spojrzał na świat w pełnej jego okazałości. I znów westchnął, czy może raczej tym razem już ziewnął. Minęło kilka kolejnych chwil, nim zdecydował podnieść się do siadu, a wtedy jego oczom ukazał się widok, którego zdecydowanie się nie spodziewał. W pierwszej sekundzie zadał sobie pytanie, kim, do cholery, jest ta dziewczyna, która spała na jego łóżku jak jakiś zagubiony szczeniak. Odpowiedź przyszła do niego już sekundę później, gdy wróciły wspomnienia z poprzedniego wieczora. Dlaczego jednak została, skoro tak bardzo upierała się, aby opuścić mieszkanie jak najprędzej? Znalazł tylko jedno logiczne wyjaśnienie: pogoda musiała zwlekać z poprawieniem się tak długo, że biedne dziewczę po prostu padło na ryjek ze zmęczenia. Z tym przekonaniem Ingi ostrożnie opuścił nogi na podłogę i wstał z łóżka, aby rozprostować kości i rozciągnąć się nieco. Po krótkim zerknięciu na telefon zdał sobie sprawę, że jest jeszcze stosunkowo wcześnie: ledwie minęła ósma. Proszę bardzo, wstawał jak w zegarku, kiedy kładł się o normalnych porach. Tak bardzo nie chciało mu się iść do łazienki, że w pierwszej kolejności leniwie podreptał do kuchni, aby zwiedzić wnętrze lodówki i zorientować się, jak mało jedzenia ma tym razem. Ssanie w żołądku boleśnie przypominało o tym, jak dawno miał w ustach ostatni posiłek, ale jego zapasy zdawały się nie poprawiać sytuacji, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Po krótkich oględzinach doszedł do wniosku, że mógłby przygotować bardzo prosty ryż z warzywami, ale tu rodziła się kolejna wątpliwość: czy naprawdę chciało mu się przygotowywać to wszystko? To znaczyło przynajmniej, że nie był aż tak głodny, jak mu się wydawało. Bo gdyby był, nie narzekałby na czas przygotowywania jedzenia, tylko zwyczajnie wziął się do roboty, żeby nie tracić ani chwili. Zdecydował się jednak na ten odważny krok, jakim było samodzielne gotowanie i zaczął po prostu od wstawienia ryżu. Pomału, powoli, trochę później zajmie się resztą. Wrócił do łóżka, zgarnął z niego koc, który wcześniej przyniosła mu Harley i okrył ją nim ostrożnie, bo zauważył, że w mieszkaniu zrobiło się przez noc trochę chłodno. Nic dziwnego, skoro zapomniał skontrolować, jak sprawy się mają z ogrzewaniem. Wystarczyło podejść do kontrolera, kliknąć parę razy i podnieść temperaturę o te kilka stopni, ale skleroza nie boli, zwłaszcza kiedy człowiek zajęty jest oburzaniem się zachowaniem swojego nowego gościa. |
| | | Harley P. Mackenzie Narodowość : Amerykańsko-duńska Pochodzenie : Plymouth w Minnesocie Zawód : Currently unemployed Stan cywilny / Partner : Not ya bby
| Temat: Re: Klitka Dango Pią Kwi 01, 2016 1:15 am | |
| Naprawdę nie zamierzała tak zasypiać. I nie chodziło już nawet o niechęć wykorzystania przejawu dobroci Ingi, bo po prostu czułaby się dość niezręcznie, decydując się świadomie na przespanie u niego nocy. Co prawda jeden raz nie powinien nikomu zaszkodzić, zwłaszcza gdy Yeo sam jej to zaproponował, ale Harley po prostu tego nie chciała, dlatego postanowiła poczekać na ustanie deszczu... Lecz gdy ten tak długo nie przestawał padać, a ona była coraz bardziej zmęczona, poddała się nękającej potrzebie. Na całe szczęście miała doświadczenie w spaniu w miejscach, których komfort nie podchodził nawet pod najniższy próg, bo w innym wypadku przebudziłaby się już wtedy, gdy czuła stopniowe obniżanie się temperatury w pomieszczeniu. Zamiast tego po prostu przyjęła jeszcze bardziej zaawansowaną pozycję embrionalną i spała dalej, nie zważając na nic. Nawet na to, że gospodarz obudził się ostatecznie i chyba nie był zbyt zachwycony faktem, że w jego łóżku znalazł się dziki lokator. Przykrycie kocem skomentowała cichym pomrukiem, który mógł świadczyć wyłącznie o cichej aprobacie. Tolerowała spartańskie warunki, lecz gdy istniała szansa na ich poprawę, jak mogłoby się opierać? Była już wtedy jednak minimalnie rozbudzona. Dalej w świecie sennych marzeń o Broadwayu, jednak nie na tyle by przez myśl jej nie przeszło, że japończycy muszą mieć interesujące zwyczaje, skoro w hotelach obsługa okrywa gości podczas snu. Była to myśl na tyle frapująca, iż dziewczę z wolna uniosło powieki, chcąc zweryfikować uprzejmość pracowników usług hotelarskich. Kiedy jednak oczy przywykły do jasności, a obraz wolno wyostrzył się do etapu, gdy zniknęły niemal wszystkie mroczki, Poppy ujrzała nad sobą twarz, której nie przypisałaby raczej do tej należącej do boya hotelowego ani pokojówki. Zdecydowanie trudno było ukryć fakt, że chłopak nad nią musiał mieć azjatyckie korzenie (zwłaszcza biorąc pod uwagę rozmiar jego oczu), ale nie przypominał nikogo, kogo widziała przed momentem oczami wyobraźni. Nie od razu dodała dwa do dwóch, zajęło jej to pewną chwilę podczas której Ingi zdążył się wyprostować. I całe szczęście, że to zrobił, bo zaraz po nim dziewczyna poderwała się ostro do siadu, załatwiając sobie przypomnieć okazji zawroty głowy. Złapała się za nią, chcąc he powstrzymać i wlepiła wzrok w chłopaka. Następnie rzuciła okiem w kierunku okna i zaraz na nowo wpatrywała się w Yeo. - Nie powinieneś wstawać. .. Chyba trochę przysnęłam... Która godzina? - wymanrotała. Widok za oknem nie włożył nic dobrego, ale ostatkiem nadziei trzymała się myśli, że minęły dwie - góra trzy - godziny. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Klitka Dango | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |