|
| Autor | Wiadomość |
---|
Amanogawa Stan cywilny / Partner : -
| Temat: Księgarnia i multimedia Sro Sie 26, 2015 2:39 pm | |
| ━ Księgarnia i multimedia ━
Ostatnio zmieniony przez Amanogawa dnia Sob Sty 09, 2016 6:14 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Sro Wrz 09, 2015 2:58 pm | |
| Przesuwam się krok po kroku wzdłuż półki. Alejka sklepowa jest ciasna, czuję, jak podrapanym, czarnym plecakiem zahaczam o regały za sobą. Muzyka głośno gra w słuchawkach, nie słyszę kroków, głosów, nie słyszę najnowszej listy K-popowych utworów, skocznie płynącej ze sklepowego głośnika. Biorę w chłodne dłonie kolejne ołówki, drobne pędzelki, słoiczki i palety kolorowych farbek. Kciukiem przesuwam po chropowatym drewnie ołówka i odkładam go, odrzucając bez jasnego powodu. To samo robię kilkakrotnie, szukając narzędzi, które plastycznie wtopią mi się w dłoń, wygodnie ułożą pomiędzy palcami. Obok mnie przeciska się jakaś pani, mruka coś, kiedy udaje nam się minąć w alejce, ale ja tylko stukam palcem w słuchawkę i uśmiecham się przepraszająco, nieco zażenowany, bo nie lubię takich chwil, kiedy ktoś do mnie mówi, gdy nie słyszę. Wybieram dalej, przeglądając, będąc wybredny, być może odruchowo – nieświadomie. Trzymając naręcze kredek, pędzelków o miękkim, świeżym włosiu, ołówków różnej twardości – ruszam w stronę lady, przy okazji wyciągając z uszu słuchawki. Słyszę cichy skrzeczący dźwięk, wciąż wydobywającej się z nich muzyki. Układam wybrane przybory na ladzie i czekając, aż ktoś podejdzie do kasy, przesuwam palcem po wgłębieniach w drewnianym blacie. Nikt nie przychodzi. Rozglądam się, nieco zniecierpliwiony. Nie powinienem zachodzić do sklepu, ale nigdy nie mogę się oprzeć, kiedy z wystawy kuszą nowe książki oraz wizja wybierania czystych, nowych szkicowników. Wzdycham i pozostawiam swoje zdobycze na blacie. Wsuwam się ostrożnie za ladę, w stronę uchylonych drzwi magazynu i otwartą dłonią popycham je do przodu, wsuwam głowę w szparę między nimi i framugą. W środku jest jasno, przede mną piętrzą się wysokie ściany kartonów, a w nozdrza uderza mnie zapach tektury. Wsuwam się do środka, czując pod butami chrzęszczenie niewielkich ziarenek żwirku i wiedząc, że nie powinno mnie tu być, idę przed siebie, w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby pozwolić mi zapłacić. - Halo? – mój głos nie wibruje, nie odbija się od miękkich, kartonowych ścian. – Jest tutaj ktoś? Wchodzę głębiej, rozglądając się, w poszukiwaniu kogoś, kogo mógłbym ewentualnie zapytać o pomoc. W końcu słyszę dźwięk podobny do tego, który jeszcze przed chwilą słyszałem ze swoich słuchawek. Jakby ktoś bardzo głośno słuchał muzyki. I dostrzegam, skąd dochodzi. Moje brwi wędrują w górę, kiedy widzę dziewczynę, która niewielkim nożykiem do papieru rozcina kartony, zbyt pochłonięta słowami piosenki, które jednocześnie grają jej w uszach i wydobywają się z jej ust. Mrugam, zaskoczony, nieco zamurowany tym widokiem, kiedy delikatnie kręci biodrami, wbijając niewielkie ostrze w taśmę, oklejającą karton. Przez chwilę trwam w bezruchu, nie do końca wiedząc, co powinienem zrobić w takiej sytuacji. Wycofać się i pozwolić jej niezauważonej dalej entuzjastycznie patroszyć kartony, postać jeszcze chwilkę i uciec, czy zburzyć jej iluzję samotności i bezkarnie zakraść się, żeby postukać jej ramię… Wybieram tę trzecią opcję… Uśmiechając się, być może nieco idiotycznie, jak dzieciak, który właśnie był świadkiem czegoś, czego nie powinien, zbliżam się do niej i kładę dłoń na jej ramieniu. |
| | | Gość
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Sro Wrz 09, 2015 4:56 pm | |
| Lubię tę pracę. Muszę przyznać, że chyba ze wszystkich miejsc, w których łapałam się na pół etatu, czy gdzieś tak - dorywczo, czy to rozdawanie ulotek w stroju misia, w którym jest gorąco jak w samym piekle, czy to kelnerowanie, pomaganie w kuchni albo sprzedawanie pieczonych kurczaków - tu jest mi najlepiej. Przede wszystkim dlatego, że mam fajnego szefa. Mężczyzna w średnim wieku, który ma tendencje do traktowania mnie jak swojej córeczki, którą zawsze chciał mieć. Dzięki temu, często idzie mi na rękę, zwłaszcza, że wciąż mam na głowie szkołę. W zamian za to, dostaje ode mnie pełne zaangażowanie w pracy, nawet, jeśli muszę nosić idiotyczną, pomarańczową koszulkę z logo sklepu, w której każdy z nas wygląda jak debil. Przynajmniej nie jest w niej tak gorąco, jak w miśku. A to, że teraz słucham muzyki na full, niemal dając koncert na zapleczu, wcale nie znaczy, że ja się do tej pracy nie przykładam i cała poprzednia część jest kłamstwem. O nie, co to, to nie! Zwyczajnie tu nie słyszę już tych cicho grających piosenek ze sklepu, a lubię pracować przy jakichś przyjemnych dźwiękach. No dobrze, może troszkę się zapomniałam. No ale kartony jakoś specjalnie nie narzekają, kiedy co jakiś czas zaśpiewam coś głośniej - niekoniecznie tak do końca czysto, zważywszy na to, że się nie słyszę. Święcie jednak przekonana, że są moim jedynym towarzystwem, tu, w magazynie, pozwalam sobie wczuć się w piosenkę, wyciągając refren jak najwyżej. Staram się oczywiście uważać przy tym, żeby zamiast papieru nie odciąć sobie palca, choć raz już mi się to zdarzyło. No, może nie tak dramatycznie, żebym zaraz kończyła bez jednego z nich, ale plaster był konieczny. - ...urin machi yeoldusi samsipbunui sigyetbaneulcheoreom! - śpiewam, udając, że nożyk to mój mikrofon. A gdy wracam do otwierania papierowych pudełek, czuję, jak coś dotyka moje ramię. Nie spodziewając się tego, podskakuję momentalnie, a ostre narzędzie wypada mi z rąk, na szczęście nie robiąc nikomu żadnej krzywdy. Odskakuję od tego czegoś, co śmiało mnie dotknąć, lądując w sumie tyłkiem na podłodze jakiś metr dalej. Ciągnę kabelek słuchawek, by te wypadły z moich uszu, drugą ręką łapiąc się za serce, które galopuje jak cholera. - Yaaaa, idioto, mówiłam Ci, żebyś tak nie robił! Chciałeś mnie zabić? Porąbało cię? No bardzo śmieszny żaaa... - przerywam, zdając sobie sprawę, że przede mną wcale nie stoi mój współpracownik. Przesuwam wzrokiem od tych śmiesznych butów bez sznurówek, przez zgrabne kostki, jasnoniebieskie spodnie, ładny sweter, aż na twarz winnego mojego, prawie że, zawału. I wtedy trafia do mnie, że to żaden pracownik, żaden szef. To, cholera jasna, prawdopodobnie klient. Podnoszę się od razu z podłogi, zdając sobie sprawę, że nawet jeśli zrobił źle i nie powinno go tu być, a tym bardziej, że przyłapał mnie w tak żałosnym i kompromitującym momencie - wciąż jest tym, który płaci. A więc powinien być traktowany z należytym szacunkiem, zaś moje naburmuszone wyzwiska, wcale takowym nie były. Kłaniam się przed nim nisko, ze spuszczoną głową. - Przepraszam! Myślałam, że to mój współpracownik - składam dłonie jak do modlitwy i wyciągam je nad głowę. Zerkam na niego dużymi, pełnymi skruchy, ciemnymi oczami. - Naprawdę przepraszam, w czym panu pomóc...? Proszę, zapraszam... - wskazuję dłonią na wyjście na sklep, wciąż w delikatnym ukłonie, skulona. Skoro klient jest tu, to pewnie nikt nie stoi na kasie. Aaaaish... Będę musiała go opieprzyć, że znów sobie gdzieś poszedł bez mojej wiedzy... A ten chłopak? Najwyżej strzelę mu jakąś zniżkę za brak obsługi i naskoczenie na niego... |
| | | Gość
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Pią Wrz 11, 2015 7:38 pm | |
| Kiedy upada, cofam się o krok, zaskoczony jej reakcją. Oczywiście nie sądziłem, że zupełnie spokojnie spojrzy na mnie i jakby nic się nie stało, zaprowadzi do sklepu. Mimo wszystko, jej upadek, każdy jej gest przepełniony agresywną, a zarazem na swój sposób uroczą pretensją sprawia, że nie umiem się nie uśmiechać. Nawet kiedy krzyczy, zdenerwowana, najwyraźniej biorąc mnie za swojego współpracownika. Kącik moich ust drga - w rozbawieniu, czy rozczuleniu - nie jestem pewien, ale kiedy kłania się i wręcz teatralnie prosi o wybaczenie, nie mogę się oprzeć i wyciągam dłoń. Wydaje się być w moim wieku, być może nawet młodsza, więc nie powinna się obrazić, kiedy dużą, chłodną dłonią delikatnie poklepuję jej mięciutkie włoski, teraz rozczochrane i odstające na wszystkie strony, jakby doznała szoku elektrycznego. - W porządku - śmieję się miękko, przechylając głowę, a kiedy się uśmiecham, w jednym moim policzku tworzy się niewielki dołeczek. - Nic się nie stało, po prostu nikogo nie ma na kasie... Ruszam za nią, kiedy wciąż skulona i przestraszona prowadzi mnie do sklepu. Drapię się w tył głowy, nie mogąc doprowadzić swojej twarzy do porządku. Nie chcę, żeby uznała, że się z niej naśmiewam, bo to nie to. Po prostu mnie rozbroiła. Tym uroczym, obrażonym, "wściekłym" tonem głosu, który kojarzę tylko z nielicznych koreańskich dram, które zdarzało mi się oglądać, żeby przypomnieć sobie brzmienie języka przed kilkudniowymi wyjazdami z ojcem do Korei. Na żywo brzmi zupełnie tak samo, a ja do tej pory sądziłem, że to tylko gra aktorska. Teraz podoba mi się jeszcze bardziej. Stając już po właściwej dla mnie stronie lady, zagarniam do siebie swoje suweniry i sprawdzam, czy jest wszystko to, co sobie wcześniej wybrałem. Mimo pozornego oglądania materiałów, zerkam na nią, nie mogąc sobie tego odmówić. Jest chyba nieco rozstrojona i zaczynam mieć małe wyrzuty sumienia, że naraziłem ją na taki stres. Nie chcę, żeby miała jakiś problem z kierownikiem, bo w końcu skoro ona była w magazynie, ktoś inny powinien być tutaj. - Nie będziesz mieć żadnych problemów, że nikogo tu nie było? - unoszę brew, rozglądając się za jakimś kierownikiem, ale oprócz dwóch nastolatek, nikogo nie ma teraz w sklepie. - Mam pogadać z Twoim szefem, czy coś? Że to nie Twoja wina? |
| | | Gość
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Pon Wrz 14, 2015 1:48 pm | |
| Kiedy kładzie dłoń na moich włosach, kulę się nieco. W zaskoczeniu tak śmiałym gestem, ale muszę przyznać, że trochę mnie to uspokaja. Bo to znak, że się nie gniewa, że nie jest jednym z tych urażonych wielce klientów, którzy nie rozumieją, że my - pracownicy - też jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do pomyłek. I na przykład nawrzeszczeć na nich z myślą, że są kimś zupełnie innym. Stając za kasą, od razu zabieram się za obsługiwanie go, choć dłonie wciąż nieco mi się trzęsą. Nabijam na kasę to, co ma zamiar kupić. Szkicownik, ołówki... No proszę, mamy artystę? Pozwalam sobie obrzucić go nieśmiałym spojrzeniem, wciąż zażenowana swoim zachowaniem, ale kiedy dostrzegam, że i on na mnie spogląda, odwracam wzrok i pakuję mu jego nowy zakup do reklamówki z logo naszego sklepu. Po jego ubiorze w sumie można było się domyślić, że ma w sobie coś artystycznego. Śmiem nawet stwierdzić, że podoba mi się jego sweter. Nosiłabym. Lubię swetry. - Nie, nie. W porządku, proszę się nie przejmować. Jeszcze raz przepraszam za tę sytuację, postaram się, żeby się już nie powtórzyła... - podnoszę na niego spojrzenie, podając mu cenę oraz podsuwając pakunek. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, by jakoś zrekompensować mu ten incydent, to dwa wyjścia. - Jeśli pan chce, mogę nabić panu dziesięć procent rabatu... Albo dorzucić gratis któryś z breloczków. Osobiście bardzo je lubię i są porządnie zrobione... - Wskazuję na stojak z przywieszonymi doń brelokami. Nie wiem, czy ta opcja mu się spodoba, bo to niby tylko mały, głupi gadżet, ale są różne. W kształcie uroczych zwierzątek, pochodzące z fandomów, jedne są śmieszne, drugie naprawdę ładne, schludne i artystyczne, a te bardzo by do niego masowały. Sama taki mam. Przy kluczach od szafki i pokoju w akademiku - wisi miś rilakkuma. Wyjmuję kilka, które mi się podobają i które - moim zdaniem - mogłyby spodobać się także jemu. Albo chociaż mogłyby pasować do wrażenia, które na mnie wywołał. Ewentualnie mnie wyśmieje, że wciskam mu jakieś bzdury i zdecyduje się na rabat. No cóż, i tak się już dziś wygłupiłam. Co mi szkodzi zrobić to bardziej...? |
| | | Gość
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Pon Wrz 14, 2015 5:35 pm | |
| Obserwuję ją, taką zakłopotaną i zmieszaną, wciąż - mimo moich słów troski i zapewnienia. Pozwalam sobie dokładnie ją obejrzeć. Jej buźkę, jasną, o słodkich, wyraźnie azjatyckich rysach, pełne, zgrabne usteczka, przypominające małe serduszko i duże oczy. Przesuwam wzrokiem od czubka jej głowy na ramiona, po rozczochranych, zmierzwionych kosmykach, a potem po jej ciałku uwięzionym w śmiesznym, sklepowym wdzianku, aż do wąskiej talii. Jest ładna. Słodka. Wciąż mam przed oczami jej obrażoną, zagniewaną minkę, która tak ładnie dopełnia się z zawstydzonym spojrzeniem, które teraz mi prezentuje... Kiedy mówi coś o rabacie i breloczkach, muszę wytężyć uwagę, żeby zrozumieć, bo pierwsza połowa nieco mi ucieka przez ciche zafascynowanie jej osobą. Przechylam głowę i zagryzając wargę, drapię się po jasnych włosach, przesuwając spojrzenie na breloczki. - W porządku, wezmę sobie jeden, jeśli przez to poczujesz się lepiej. - Uśmiecham się lekko, kącikiem ust, a potem wybieram sobie jeden z breloczków. To dwa niebieskie koniki morskie na łańcuszku, wykonane z jakiegoś przejrzystego tworzywa, oddzielnie bujające się na metalowej obrączce, którą można przyczepić do kluczy czy czegoś innego... Podnoszę brelok, kołysząc go na swoim palcu, żeby widziała, który wybieram, a potem chowam go do torby, razem z resztą zakupów i wyjmuję z plecaka portfel, żeby zapłacić. Przy okazji zerkam na zegarek, żeby zobaczyć, jak bardzo spóźniony jestem. - Dzięki... - mrukam jeszcze na odchodnym. - I nie stresuj się tak. - Nie mogę się powstrzymać od tego komentarza. - Nic się nie stało, naprawdę. Powiedziawszy to, jeszcze chwilę stoję przed nią, zastanawiając się, czy mógłbym ją jeszcze jakoś zaczepić, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Nerwowo drapię się w potylicę i w końcu robię krok do tyłu, uznając, że mogę ją tu jeszcze złapać, skoro pracuje. Macham krótko dwoma palcami, jakby salutując i odwracam się na pięcie, poprawiając plecak na ramieniu. Wychodzę. [ z/t ] |
| | | Gość
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Wto Wrz 15, 2015 11:53 am | |
| Przyglądam się jego dużym, szczupłym, zgrabnym dłoniom, gdy przeglądając breloczki, dotyka je, obraza w palcach, szuka odpowiedniego dla siebie. A potem, wodząc wzrokiem za jego ręką, widzę, którym ostatecznie macha. Dwa koniki morskie? Unoszę brwi w zaskoczeniu takim wyborem. Ale tak w sumie, to chyba są wystarczająco ładne, dziwne i artystyczne, by przypaść mu do gustu. Tak mi się wydaje. Przyjmuję od niego zapłatę, podsuwam mu rachunek. Słysząc takie słowa jak "nie stresuj się", trochę się peszę i chyba stresuję jeszcze bardziej. Aaaishhh... Co za bezpośredni, śmiały koleś. Zerkam na niego. Z racji, że jest między nami minimum dwadzieścia centymetrów różnicy, jestem zmuszona unieść nieco głowę, by mój wzrok spotkał się z jego twarzą. - Nie stresuję się - burkam. - Aż tak... - Dodaję ciszej. Widzę, że jeszcze się nie odsuwa, więc spoglądam na niego zakłopotana, nieco naburmuszona. Czyżby o czymś zapomniał? Coś jeszcze chciał? Już otwieram usta, by się spytać, jak na dobrego pracownika przystało, ale on jednak wycofuje się, a kiedy macha mi na pożegnanie, ja kłaniam mu się uprzejmie, jednak dopiero po chwili, wpierw odganiając dezorientację spowodowaną jego zachowaniem. Nie wygląda na Azjatę. W sumie nie wiem, skąd jest, ale tak się tam u nich żegna? - Do widzenia i zapraszam ponownie... - mówię wyuczoną regułkę już z przyzwyczajenia. A potem prostuję się i odprowadzam go spojrzeniem, nieświadomie przygryzając wargę. Huh... Z zamyślenia wyrywa mnie jednak wracający współpracownik, którego ja teraz powinnam opieprzyć. I tak mija kolejny dzień w pracy... [zt] |
| | | Gabriel Foks Narodowość : Polsko-Japońska Stan cywilny / Partner : can't do it alone
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Pon Lis 23, 2015 11:29 pm | |
| Radio, płyta, radio, płyta, radio, płyta, radio, płyta, brat. Brat, starszy brat dał mu radio z odtwarzaczem, przez co zrobił mu kolejny problem. Znaczy w sumie nawet dobrze, ponieważ trzeba się chociaż na chwilę odkleić od swojej rutyny i zamiast tanecznej muzyki, w końcu posłuchać czegoś normalniejszego, a nie że w jego pokoju zawsze słychać bity, od których już głowa boli. Ileż można tańczyć?! - pewnie to myśleli wszyscy w internacie. Jednak… w radiu on nie mógł nic znaleźć, ręce mu zaczęły opadać, gdy tak bezcelowo miotał się po stacjach, próbując znaleźć jakąkolwiek dobrą muzykę, aczkolwiek jego próby na nic się zdały. Biedny Lis musiał pomyśleć nad czymś innym i do głowy wpadły mu wtedy albumy, które można zapewne wypożyczyć w multimediach gdzieś w jakiejś bibliotece. Hah! I to był plan, tak więc trzeba było wybrać się na poszukiwania płyty, idealnie. Spojrzał przed wyjściem jeszcze raz na problemowe radio, w tle już ubierając buty. W sumie dlaczego nie puści muzyki normalnie z komputera? Bo pamiętał jak kiedyś chodził po ulicy w swojej zapyziałej dzielnicy, pod jedną pachą mata, pod drugą radio, zbierał wszystkich z podwórka, a potem zaczynały się jedne z najlepszych bitw tanecznych w jakich kiedykolwiek uczestniczył. Strasznie mu się za tym tęskniło, za tą całą beztroską, brakiem większych zmartwień i też tą taką głupią satysfakcją, że się zatańczyło jednego, małego seta i to było wtedy jego największe osiągnięcie, z którym obchodził się jak z koroną. Może dlatego ma do tego rozpadającego się radia jakiś sentyment? Może.
"Księgarnia w Kinzoku" - taką wiadomość dostał od starszego brata. Nie żeby coś, ale mógł mu przynajmniej opisać okolice, miejsce, cokolwiek żeby ten nie miotał się po całym Kinzoku w poszukiwaniu jednej księgarni. Dzięki bracie. Ostatecznie jednak dotarł do celu, co mu zajęło łącznie jakąś godzinę, ale ważne że jest! Och jak on był wielce ucieszony z faktu, że już za chwilę będzie miał w dłoniach swoją płytę. Ruszył do środka, oczywiście zachowując się jak na cywilizowanego człowieka przystało - cicho. Niby mógł wejść, zrobić dookoła siebie jakiś szum, ale ta depresyjna pogoda źle na niego działała… po prostu miał wrażenie, że się zaraz zacznie czołgać po tej podłodze. Zanim więc doszedł do działu multimedialnego, ziewnął z trzy razy, doprowadzając do tego, że aż mu małe łezki po policzkach śmignęły. Wytarł je od razu i zerknął nieprzytomnym wzrokiem na wszystkie półki z książkami oraz płytami. - To co my tu mamy. Mruknął sam do siebie i podszedł bliżej, aby zaraz poprzewracać w dłoniach kilkoma sztukami. |
| | | Susan Hawke Wiek : Dwadzieścia trzy lata Narodowość : Australijska Zawód : Dziennikarz/podróżnik Stan cywilny / Partner : Love is a distant aroma at best
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Czw Lis 26, 2015 4:40 pm | |
| Jedna ze smutniejszych rzeczy jaka może spotkać człowieka według panny Hawke? Skończenie czytania epickiej książki i znudzenie z powodu słuchaniem w kółko tej samej muzyk. Tak, siedzenie i nie wiedzenie co zrobić z wolnym czasem było męczące i w jakiś sposób nieco stresujące dla młodej pani dziennikarz. Wypadałoby przerwać tę monotonie i pocieszyć się jakąś nową książką, co nie? Ciemnowłosa Australijka po krótkim zastanowieniu też tak stwierdziła. Takim o to sposobem zawędrowała do księgarni w swojej dzielnicy. Troszkę jej poszukiwania zajęły, ale jednak w końcu dotarła, przynajmniej zaliczyła jakiś spacerek. Tym o to sposobem zaczęło się jej błądzenie po sklepie w poszukiwaniu czegokolwiek dla siebie. Hm… I w sumie to był niezbyt rozważny pomysł ze strony Hawke, bo zaraz zapomniała o całym bożym świecie podczas tego całego poszukiwania, a rzeczy do przejrzenia miała całkiem. Tak, w tej chwili dla Susan czas się nie liczył. Po prostu teraz musiała sobie znaleźć rzeczy na najbliższy czas. Lepiej by było, gdyby z kimś wybrała się do tej całej księgarni. Tak, o to stała teraz z dwoma książkami w łapach, sprawdzając o czym są. Ach, te dylematy. Wybrać jedną, albo drugą? A może wziąć obie albo wybrać całkiem inną? A może powinna sobie dać z nimi spokój i kupić jakiś dobry komiks? Huh… Za dużo opcji i rzeczy, które ją interesowały w tym sklepie. Nawet nie zauważyła, że ktoś postanowił również podglądać książki i płyty. Hawke zaraz skrzywiła się delikatnie i cicho westchnęła, przeklinając ten swój brak zdecydowania jeśli chodzi o kupno nowych rzeczy.
|
| | | Gabriel Foks Narodowość : Polsko-Japońska Stan cywilny / Partner : can't do it alone
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Sob Lis 28, 2015 1:35 am | |
| Jedna, dwie... dwie płyty. Wybrał dwie płyty, jakieś smutasy i energiczne zastrzyki. Cenił sobie kontrasty, nawet bardzo - miał wrażenie, że bez nich byłoby naprawdę nudno, wzbogacały one jego wyobraźnie. Właściwie to dużo rzeczy wzbogacało jego wyobraźnie, jak się jest tancerzem, to się we wszystkim widzi jakiś napływ weny, motorek do wykonania nowego ruchu, stworzenia nowej stylizacji, nowego charakteru. Nieraz słyszał jak aktorzy w telewizji mówią, że mogą wcielić się w zupełnie kogoś innego, że odgrywanie ról jest dla nich wielką pasją. On też odgrywał rolę, tańcząc mógł zagrać nieszczęśliwego kochanka, wielkiego gangstera czy delikatnego kwiatuszka. Wszystko zależało od muzyki i tego, jak bardzo się w nią wczuje. Jest to też swego rodzaju sposób na odstresowanie, wiele razy zdarzało się tak, że po prostu wychodził na parkiet, tańczył i zaczynał ryczeć. Z żalu, złości, upadał, wstawał, nie miał sił, ale uderzał w ściany, dawał upust temu wszystkiemu, a potem zasypiał jak małe dziecko. Niesamowite. Wracając jednak do tematu - już miał iść do kasy, kiedy to zauważył jakąś bardzo niezdecydowaną osóbkę. Zainteresowała go wyglądem, swoim kontrastem z resztą damskiej płci. Tatuaże na ramionach, krótkie włosy, książki w dłoniach, wszystko przyciągało uwagę. Miało się ochotę podejść i po prostu zacząć rozmowę, zobaczyć co kryje się pod tymi czarnymi włosami, a więc... dlaczego się tak nie stanie? Blondyn przechylił ciekawską głowę w bok i podpatrzył tytuły książek, które miała w dłoniach. Uśmiechnął się sam do siebie, a następnie złapał za haczyk i się przybliżył. - Tę niedawno czytałem, ciekawa fabuła, ale bohaterowie beznadziejni. Pozwolił sobie tak zacząć, wskazując kościstym palcem na jedną z okładek, które dziewuszka dzierżyła w dłoniach. Cofnął dłoń i spojrzał na nią złotymi ślepiami... o! Uśmiech! - Ta druga jest super, bardzo mi się podobała. Autor idealnie wprowadza w nastrój. Dodał jeszcze i przeleciał wzrokiem po książkach na półkach. |
| | | Susan Hawke Wiek : Dwadzieścia trzy lata Narodowość : Australijska Zawód : Dziennikarz/podróżnik Stan cywilny / Partner : Love is a distant aroma at best
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Sob Lis 28, 2015 3:34 pm | |
| Tak… Nie dało się zaprzeczyć, że Hawke różniła się dość mocno od przeciętnej przedstawicielki płci pięknej. Nie wyglądała niczym szablonik kobiecości w sukience i w szpilkach z pięknym makijażem pokazywany zazwyczaj w telewizji i gazetach dla kobiet. Tak, była inna, różniła się od reszty. Czy ta wyjątkowość jej przeszkadzało? Oczywiście, że nie! Taki już miała styl i nie miała zamiaru go z mieniać. Nie miała zamiaru grać przed innymi kogoś całkiem innego niż była tam w środku. Była jaka była i tyle. Hawke dobrze się czuła nie oszukując siebie samej ani ludzi dokoła, a jak komuś się to nie podobało to jego interes, nie jej. Przecież nie będzie rozpaczać tylko dlatego, że komuś przeszkadzał jej styl bycia. Głupim człowiekiem nie była. W pewnym momencie ktoś postanowił wyrwać ją z jej małego świata, przerwać jej rozmyślania i samotność. W pierwszym momencie drgnęła trochę niespokojnie i spróbowała ogarnąć sytuacje. W sumie sama siebie zaskoczyła, że już wcześniej nie zauważyła tego młodzieńca, który właśnie do niej zagadał. Okej, czyli był jakiś chłopak, który wskazywał na książkę, która ona trzymała. Delikatnie zmarszczyła czoło, przetwarzając to co on właśnie powiedział. Chwila i już wszystko miała poukładane w tym swoim łebku. Okej… To teraz powinna raczej odpowiedzieć coś temu chłopaczkowi, co nie? - Ten dzięki za podpowiedź - powiedziała, uśmiechając się do niego lekko. Chwilę się mu przyglądała, bo zaraz odłożyła jedną z książek, a dokładnie tą pierwszą o której mówił nieznajomy. Co z tego, że fabuła fajna jak bohaterowie tacy sobie? - Jeszcze masz jakieś trafne uwagi co do zbiorów tutaj? - spytała zaraz. W końcu czemu nie miała by skorzystać z czyjeś rady?Zawsze mogło jej się to przydać na przyszłość. Również przeniosła spojrzenie na półkę. Chwilę milczała, po czym pomyślała, że chyba powinna się przedstawić czy coś. - Tak w ogóle to Susan jestem - powiedziała i podała mu swoją dłoń. |
| | | Gabriel Foks Narodowość : Polsko-Japońska Stan cywilny / Partner : can't do it alone
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Czw Gru 03, 2015 7:20 am | |
| Lis przymknął powoli oczy i skinął spokojnie głową, dając jakby gest mówiący "nie ma za co", gdy owa, wyższa (!) od niego dziewczyna podziękowała mu za swego rodzaju poradę. Podążył wzrokiem za książką, którą odłożyła na półkę i zaraz rozbudził się delikatnie, słysząc kolejne słowa, które skierowała w jego kierunku. - Cóż... Zamyślił się krótko i spojrzał ponownie na zebrane tu książki. Nie czytał jakoś dużo, nie mógł nazwać się molem książkowym, jednak jeśli dało mu się książkę do ręki, to była ona pochłaniana przez niego w trybie natychmiastowym. Dość dziwne zjawisko, które zostało mu przez to, że jako gówniarz hobbystycznie utworzył sobie nawet małą biblioteczkę w domu. Urocze. Przeleciał wzrokiem po okładkach i zaraz sięgnął do jednej na uboczu, niby takiej niepozornej. - Pamiętam jak ją czytałem na drzewie parę lat wcześniej. Wtedy wydawała mi się naprawdę niesamowita i wciągająca, aaa czy teraz tak jest, to możesz sprawdzić. Uśmiechnął się ledwo widocznie i położył książkę bliżej Susan. - Mam do niej lekki sentyment. To już mruknął bardziej do siebie, zaraz jednak widząc, że owa dziewczyna wyciąga do niego dłoń. Nieśpiesznie ją uścisnął i skinął głową. - Gabriel, fajne tatuaże. Uśmiechnął się, kiwając głową w stronę jej ramion, och, sam był cały w atramencie. |
| | | Susan Hawke Wiek : Dwadzieścia trzy lata Narodowość : Australijska Zawód : Dziennikarz/podróżnik Stan cywilny / Partner : Love is a distant aroma at best
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia Czw Gru 10, 2015 2:42 pm | |
| Uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka. Cieszyła się, że jednak jeszcze znajdują się ludzie, którzy chcą bezinteresownie pomagać nieznajomemu w tak błahym problemie jak wybór książki. Miło jej było, że chłopak się tak zachował. Była również ciekawa czy z przyjemnością przeczyta te książkę, którą jej polecił czy jednak nie. Cóż, przekona się później, co nie? Gdy tak patrzyła na nieznajomego zastanawiała się ile ten chłopak ma lat. Zdawało jej się, że raczej był młodszy od niej. No i w sumie musiała przyznać, że chłopak jest raczej nie codziennej urody. Spojrzała zaraz na kolejną książkę, którą podsunął jej mężczyzna. Zanotowała w głowię tytuł i autora, po czym wzięła ją w dłonie. Hm... W sumie zapowiadało się ciekawie. Tematyka też nie była jakaś najgorsza, ale ciemnowłosa nie była do końca pewna czy takie coś by jej podpadło. Okej, Susan dość szybko czytała książki, ale nie oznaczało to, że zawsze opłacało się brać nie do końca niepewny tytuł. - Rozumiem, okej. Jeszcze raz dzięki - powiedziała, odkładając tamtą książkę i przenosząc spojrzenie znów na chłopaka. - Miło poznać i dzięki Twoje też są spoko - odpowiedziała. Tak, zawsze jej się przyjemniej robiło, gdy ktoś chwalił jej tatuaże. - W ogóle skąd jesteś? W sensie z jakiego kraju, akcentu nie mogę skojarzyć... - spytała się po chwili. Już od dłuższego czasu zastanawiała się nad nim, ale jakoś nie mogła go rozpoznać. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Księgarnia i multimedia | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |