|
| Autor | Wiadomość |
---|
Amanogawa Stan cywilny / Partner : -
| Temat: Klub/Bar "Poison Ivy" Pon Sie 24, 2015 8:10 pm | |
| ━ Klub "Poison Ivy" ━
Ostatnio zmieniony przez Amanogawa dnia Sro Gru 30, 2015 7:06 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Ariel B. Austen Zawód : Uczeń Kakougan, Klasa 4 - 2 Stan cywilny / Partner : Single
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Pon Wrz 21, 2015 2:30 pm | |
| Kiedy w końcu Edgar łaskawie raczył się już zdecydować, gdzie tego kebsa tak właściwie chce zjeść, i kiedy już się pożywili, na końcu przypieczętowując napchane brzuchy papieroskiem - tak jak zawsze - w końcu mogli udać się na wyczekiwane przez blondyna piwo. Tak jak była wcześniej mowa, zdecydowali się na Poison Ivy. Co prawda Austen nie przepadał za miejscami tego typu, było za głośno, nie lubił tańczyć, a taka muzyka niemiłosiernie działała mu na nerwy. Zdecydowanie bardziej wolał to swoje mordodarcie, którego słuchał na co dzień. No ale czego nie robi się dla przyjaciół? Jak Edgar chciał sobie potupać na parkiecie, to przecież nie mógł mu odmówić. Najwyżej będzie go sobie obserwował i cisnął bekę z jego ruchów. Jako że obaj skończyli już osiemnaście lat, nie mieli problemu z dostaniem się do klubu. Trochę świeciło pustkami, ale czego się można było spodziewać, było przecież dość wcześnie. Właściwie to i tak lepiej dla nich, w końcu nie będą musieli nie wiadomo ile czekać, żeby cokolwiek zamówić, do tego było też dużo wolnych stolików. Blondyn, szczęśliwy, że w końcu będzie mógł się napić jednego ze swoich ulubionych trunków, od razu po wejściu skierował swoje kroki do baru, gdzie to zamówił duży kufel zimnego piwa. Poczekał na Edgara, aż ten też dostanie swój alkohol, po czym rozejrzał się dookoła, szukając jakiegoś miejsca, które najlepiej będzie mu pasować. Zdecydował się na stolik, skitrany w rogu, w przyciemnieniu. Dwie miękkie kanapy, ale niewielkie. W miarę blisko do baru. W sam raz dla dwóch osób. Od razu skierował tam swoje kroki, po drodze już upijając kilka niewielkich łyków piwa. Klapnął przy stoliku, odstawiając kufel na blat i wsparł na nim łokcie, podpierając głowę na dłoniach. Ziewnął. -Mam na coś ochotę, ale nie wiem na co. Pomóż mi rozwikłać tą zagadkę, kumplu. -stwierdził, ni stąd ni zowąd. Wlepił swoje spojrzenie w chłopaka siedzącego na przeciwko i wydął swoją dolną wargę. Wydał z siebie głośne mruknięcie, niezadowolony z faktu, że na coś męczy go ochota. Nie był głodny, bo przecież jadł. Przed chwilą palił. Piwo przecież miał. Czasami zachowywał się gorzej, niż kobieta w ciąży. Westchnął ciężko, ze znudzeniem omiatając wzrokiem klub. -W ogóle dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy balować. Trzeba gdzieś wyskoczyć któregoś wieczoru i się zniszczyć. -wrócił swoim spojrzeniem na przyjaciela i ponownie ziewnął, sięgając po kufel i upijając duży łyk. |
| | | Edgar Oshin Wiek : Dziewiętnaście lat Stan cywilny / Partner : Wolny
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Wto Wrz 22, 2015 8:25 pm | |
| Chłopak zamówił sobie duże, ciemne piwo i drinka zrobionego z wódki, Sprite'a oraz soku z cytryny. Zapłacił kartą, bo jest jebanym bogaczem i balował za hajs rodziców. Wpłacali mu na konto co miesiąc idealną kwotę pieniędzy, żeby przeżył i jeszcze dobrze zabalował. Ach, kochani rodzice. Flegmatycznym krokiem doszedł do kanap i rozsiadł się na jednej z nich, kładąc przy tym na stoliku swój alkohol. Położył plecak obok siebie i wyciągnął z niego papieroski. W sumie nawet za bardzo nie miał teraz siły palić. Upił tylko kilka dużych łyków piwa i pochylił głowę w tył, aby ją wesprzeć w tych trudnych chwilach. Uśmiechnął się szeroko. - Stary, ale jestem wysoko - powiedział krótko. Jak tak sobie jeszcze zapalili po drodze te dwa gibony, które wcześniej skręcił na zapas, to rzeczywiście mógł być wysoko. Pewnie już leciał gdzieś w kosmos albo i dalej. Zaśmiał się głośno na jego słowa, pokiwał energicznie głową, a na koniec popatrzył mu się głęboko w oczy, mając przy tym jak najbardziej poważny ton. - Pewnie na penisa - teraz czekał tylko, aż przyjaciel rozjebie mu mordę o podłogę, a jego zwłoki wyrzuci do śmieci. Postanowił, że zażartuje sobie troszeczkę z Jelona i chciał mu wkręcić, że stał się porządnym uczniem i nie chodzi już na dzikie imprezy. To nie tak, że właśnie teraz oboje uciekli z lekcji i siedzą w barze, no skądże. - Ja już nie chodzę na bajlando - zrobił skrzywioną minę, jakby przeżył zgon życia i zraził się do każdego rodzaju imprezy. Picie w klubie nie jest imprezą, co nie? I tak dobrze wiedział, że Arielka zaraz go wyśmieje i powie, że jest debilem. Kto by się na to zresztą nabrał. Edzio bez imprez to jak sranie bez papieru toaletowego. Upił znowu kilka porządnych łyków piwa. Zdecydował, że już jednak ma ochotę na tego papierosa. Trunek chmielowy zmienia patrzenie na rzeczywistość. Wyciągnął jednego peta z paczki i sprawnie go rozpalił. |
| | | Ariel B. Austen Zawód : Uczeń Kakougan, Klasa 4 - 2 Stan cywilny / Partner : Single
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Sro Wrz 23, 2015 2:46 pm | |
| Siedział tak i gapił się na niego, w ciszy, jakby chwilę mu zajęło przetworzenie słów chłopaka. Tak naprawdę to zastanawiał się, czy to rzeczywiście nie było coś, na co miałby ochotę. Zamrugał kilkakrotnie i uniósł lekko brwi. Nie, penis to również nie było to. Pokręcił lekko głową i nadął policzki, po chwili wypuszczając głośno powietrze z ust. -Tak, zdecydowanie. Na Twojego. -nachylił się nieco w jego stronę i szczęknął na niego zębami. -Idź do łazienki i ściągaj gacie, zaraz do Ciebie dołączę. -opadł tyłkiem z powrotem na miękką kanapę, przyciągając do siebie kufel i upijając z niego duży, soczysty łyk. Odstawił go na blat z głośnym stuknięciem, po czym wydał z siebie ciężkie westchnięcie, niczym człowiek przemęczony życiem. Oczywiście, że nie dał się wrobić. Prędzej krowy zaczną latać, niżeli Edgar odpuści sobie imprezy. Mimo, że tyle razy, kompletnie przetyrani i zniszczeni po imprezach, powtarzali sobie, że nigdy więcej nie będą pić, to jeszcze tego samego dnia, wieczorem, z powrotem szli na kolejny balet. Nie zapowiadało się, żeby ani jeden, ani drugi odpuścili sobie jak na razie alkohol i inne używki. Za dużo frajdy im to wszystko sprawiało. -No to super. W takim razie weekend Ci odpowiada? Cieszę się, że się dogadaliśmy. -pokiwał lekko głową, z aprobatą, zaciskając wargi w wąską linię. Zerknął na swój kufel, po czym upił kolejny duży łyk. Następnie przeniósł swoje spojrzenie na paczkę papierosów. Zerknął kątem oka na Edgara, chociaż wiedział, że ten i tak nic mu nie zrobi jak się blondyn poczęstuje. Uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu i podpierdzielił mu z ramy fajeczkę, a następnie ogień, by ją odpalić. Zaciągnął się mocno i odchylił głowę w tył, rozwalając się bardzie ja na kanapie. Zamknął oczy i zaśmiał się cicho, wypuszczając dym nosem. -A właśnie. -pstryknął palcami i momentalnie wyprostował się, utkwił swój wzrok w twarzy przyjaciela, przyjmując poważny wyraz twarzy. Odchrząknął. -Miałbyś może ochotę spróbować czegoś innego...? Bo mam kumpla, kazał popytać. W sumie tak trochę mnie kusi... -wymamrotał cicho. Miał oczywiście na myśli dragi, ale nie mógł przecież tak prosto z mostu o tym powiedzieć. W końcu ściany mają uszy, nie byli tu sami, a ktoś ciekawski mógł przysłuchiwać się ich rozmowie. |
| | | Edgar Oshin Wiek : Dziewiętnaście lat Stan cywilny / Partner : Wolny
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Czw Wrz 24, 2015 7:07 pm | |
| Palił papierosa spokojnie, flegmatycznie, jakby nigdzie mu się nie śpieszyło. W sumie to nie śpieszyło mu się nigdzie, a już na pewno nie do szkoły. Już prędzej śpieszy mu się do pokoju do jego fishki, a nie do szkoły. Lubił się uczyć, ale kurcze, jest tylko innych fajnych i ciekawszych zajęć. Jak na przykład bycie wysoko, o tak. - Czekaj, nic nie mów do mnie teraz, bo jestem motylem - powiedział jakby nigdy nic. To nie pierwszy raz, gdy miał takie jazdy po zielsku. Zawsze albo rozważał jakieś dziwne problemy wzięte z dupska i otchłani internetu, albo był sobie. I był na pewno bardzo wysoko. Jak zwykle. Nikt się nie dziwi, nikt nie patrzy, jest tylko on i to co widzi, gdzieś tam, głęboko w swojej głowie. Lepiej tego nie roztrząsać. W końcu otrząsnął się ze swojego zadumania i rozejrzał się wokoło. W sumie to miał ochotę potańczyć, ale aktualnie nie było za bardzo z kim, bo o tej godzinie klub świecił raczej pustkami. - Kontempluje lew jak prowadzę furę sam - skiepnął do popielniczki i zaciągnął się parę razy. Dopiero teraz zauważył, że jego przyjaciel podjebał mu fajeczkę. No i kiedy to się skończy? Może Edzio dożyje dnia, kiedy to weźmie sobie papieroska od Jelona, a nie na odwrót. Chociaż jest to mało prawdopodobne. - Pedał z ciebie i tyle - młody Oshin nie był jakimś homofobem, wręcz przeciwnie, toleruje wszystko i wszystkich, dopóki ktoś go nie wkurwi. Nie ważne jakiej jesteś wiary, orientacji, koloru skóry, po prostu lepiej blondyna nie wkurwiać i tyle. Dopił swojego drinka naraz. Potem wziął się w spokoju za piwko. Chmiel, to jest to. - Dobrze wiesz co sądzę o innych rzeczach niż simsy i simsy - popatrzył się na niego ze skwaszoną miną. Lubił zabalować, ale nie aż tak bardzo. Chciał udowodnić ludziom, że marihuana to nie drzwi do ciężkich narkotyków. Zresztą tak czy siak nie chciał się pakować w głębsze bagno, swój rozum ma. |
| | | Ariel B. Austen Zawód : Uczeń Kakougan, Klasa 4 - 2 Stan cywilny / Partner : Single
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Pią Wrz 25, 2015 2:38 pm | |
| Poproszony, siedział przez dłuższy czas cicho i się nie odzywał, wpatrując się w niego, czekając, aż w końcu będzie mógł cokolwiek powiedzieć. Z jego perspektywy, Edgar nijak przypominał motyla, ale przecież nie będzie się z nim o to kłócił, bo wiedział, jaka dyskusja się z tego wywiąże. Po prostu czekał. Blondyna rzadko kiedy aż tak brało po zielsku, z reguły czuł się po prostu mega przyjemnie, ale nie miał jakichś ostrych jazd. Od czasu do czasu tylko się zdarzało, ale to sporadycznie. Uwielbiał jednak obserwować Edgara, słuchać jakie farmazony pierdoli i później mu to wypominać i się z niego naśmiewać. Albo go nagrywać, tak. Miał tyle filmików na telefonie i w laptopie, że głowa mała. Ściągnął jeszcze kilka ostatnich buchów, by następnie zgasić peta w popielniczce. Wydął swoją dolną wargę i rozejrzał się po klubie. Rzeczywiście świeciło pustkami. Może powinni byli najpierw pójść do jakiegoś pubu, ewentualnie gdzieś w plenerek, a tutaj wybrać się wieczorem? Chociaż wtedy Ariela zapewne wkurwiałaby obecność tak wielu ludzi i brak miejsca, żeby gdziekolwiek się ruszyć. Tak źle i tak niedobrze, takiemu to nigdy nie dogodzi. Zmarszczył brwi na jego słowa i westchnął, kręcąc ze zrezygnowaniem głową. Naprawdę? Pedale? -Bardzo monotematyczny człowiek z Ciebie. O tym, że jestem pedałem już wiem, najwyższy czas, żebyś zaskoczył mnie czymś innym, nowym. -skwitował i przewrócił oczami. Tyle razy słyszał to wyzwisko z ust młodszego, że już nawet go to nie denerwowało, tak jak na początku. Wcześniej, za każdym razem kiedy słyszał jak chłopak go tak nazywa, to miał ochotę ukręcić mu łeb. Teraz po prostu już się przyzwyczaił. -Och, no dobrze. Rozumiem. W sumie racja. -stwierdził krótko i kiwnął lekko głową. W przeciwieństwie do Edgara, Austen niestety rzadko kiedy miał jakiekolwiek zahamowania, zwłaszcza jeżeli sprawa dotyczyła używek. Był zbyt ciekawy, żeby przekonać się na własnej skórze jak to jest, jakie to uczucie. Poza tym wpływ takich, a nie innych znajomych też robił swoje. Go big or go home.
[zt x2] |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Sob Lis 28, 2015 12:11 am | |
| Piątek, piąteczek, piątunio. W ten dzień tygodnia aż chciało się odpocząć po całym tygodniu ciężkiej, satysfakcjonującej pracy... tak, dobry żart. Piątek nie był dla Ingiego żadną szczególną świętością, tak samo jak nie był nią żaden inny dzień. Jedyną zmianą, jaką niósł ze sobą początek weekendu, był fakt, że w klubach pojawiało się zdecydowanie więcej ludzi. Koreańczyk rozejrzał się spokojnie po lokalu zaraz po tym, jak do niego wszedł. Szybko rozpoznał kilku stałych bywalców okupujących ladę i ani myślących o tym, aby dać się porwać muzyce. Od razu wiedział, że nie ma co do nich podchodzić, zwłaszcza jeśli mieli już towarzystwo. Jego celem był ktoś inny. Nie wiedział jeszcze dokładnie, kto to będzie, ale szukał kilku znaków szczególnych występujących u jednej osoby: młody wiek, stan lekkiego wstawienia, brak towarzystwa. Z takimi najłatwiej było zacząć rozmowę, wiedział to już ze swojego skromnego doświadczenia. - Ene, due, rike... - mruczał pod nosem, próbując wyłowić z tłumu odpowiednią osobę. Dlaczego szukał pocieszenie wśród obcych, zamiast po prosty zaprosić do baru jakiegoś kumpla? Powiedzmy, że nie zawsze miał szczęście do znajomych. Zdarzało się, że nie mieli czasu albo byli na niego (całkiem słusznie) obrażeni, lub to on nie chciał ich z jakiegoś powodu widzieć. Niektórzy z nich byli też jeszcze za młodzi, aby mógł z czystym sumieniem zapraszać ich do takich lokali. Czasami jednak, tak jak dzisiaj, po prostu miał ochotę na coś zupełnie nowego. Utrzymywanie relacji z ludźmi nie zawsze wychodziło mu dobrze, ale i tak lubił poznawać nowych. W nowych znajomościach często było coś ekscytującego, świeżego. Jak mógłby więc sobie tego odmówić? W końcu go znalazł. Na pierwszy rzut oka nie wydawał się interesujący, ale jako jeden z nielicznych siedział sam i nie wydawało się wcale, aby na kogoś czekał. W dodatku miejsce przy nim było puste. Czy mogła nadarzyć się dzisiaj lepsza okazja? Yeo bez dalszego wahania pokonał dystans dzielący go od bezbronnego jelonka i usiadł na stołku przy nim. - Yebisu raz - zwrócił się najpierw do barmana, dopiero po krótkiej chwili zerkając na chłopaka siedzącego przy nim. Trochę niższy, jasny blondyn, oczy jakby podkrążone i te kurwiki w spojrzeniu. Gdyby Ingi miał swój typ dotyczący mężczyzn, to Ariel zdecydowanie nie byłby w jego typie. Ale przecież nie dosiadł się, żeby go podrywać, więc nie miało to żadnego znaczenia. - Yo - przywitał się niezbyt wylewnie, tak tylko, żeby jakoś zwrócić na siebie uwagę. - Nie wyglądasz na kogoś, komu powinni legalnie sprzedawać alkohol. Mama cię przypadkiem nie szuka? - spytał, przy okazji obdarzając nieznajomego swoim firmowym uśmiechem. Żartował, oczywiście. Nawet jeśli blondynek nie był pełnoletni, jemu nic do tego. Ale podroczyć się zawszemożna, niektórzy nawet śmiesznie reagują. |
| | | Ariel B. Austen Zawód : Uczeń Kakougan, Klasa 4 - 2 Stan cywilny / Partner : Single
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Sob Lis 28, 2015 12:46 am | |
| Poison Ivy nie było dla Ariela obcym klubem. Tak na dobrą sprawę, to spędzał w tym miejscu większość swojego wolnego czasu – przesiadywał za dnia, kiedy akurat urządzał sobie wagary, a nocami zachlewał się na umór. Zważając na fakt, że był piątek, to oczywiście nie mogło go tutaj zabraknąć. Niestety los tak chciał, że kiedy opuścił już pub z zamiarem zmiany miejsca melanżu, po drodze zdążył gdzieś zgubić kumpli. Jeden rzekomo poszedł coś zjeść, ale już nie wrócił, drugi po prostu pojechał do domu, a dwóch kolejnych wpadło na genialny pomysł piwa w plenerze. Jeleń zbyt wielkim fanem zimna nie był, dlatego też tak czy siak przyszedł tutaj, gdzie może i było nieco za głośno, ale za to ciepło. Poza tym nie miał żadnych oporów przed piciem samemu, więc nie było to dla niego żadnym problemem. No i zawsze przecież mógł spotkać kogoś znajomego. Jak zawsze skitrał się przy stoliku gdzieś w kącie, wcześniej jeszcze zahaczając o bar i zamawiając piwo, przy okazji ucinając sobie pogawędkę z barmanem. Przelotnie omiótł wzrokiem pomieszczenie w poszukiwaniu jakichś znajomych twarzy i mimo, że jakieś się nadarzyły, to Austen niekoniecznie miał ochotę na towarzystwo danych osób. Uznał, że jednak picie samemu to będzie lepsze wyjście. Upił niewielki łyk piwa i odstawił kufel na blat, po czym po prostu wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął w nim grzebać. Co prawda literki rozmazywały mu się przed oczami i ciężko mu było cokolwiek przeczytać, ale się nie poddawał. Był już nieźle podpity, całkiem prawdopodobne, że tym bądź kolejnym piwem się dobije i dla niego będzie już koniec imprezy - co właściwie nie było niczym nowym, bo z reguły w dość kiepskim stanie kończył swoje libacje. Zajęty był właśnie przeglądaniem facebook’a, starając się rozczytać jeden z postów, kiedy usłyszał jakiś głos. Nie raczył nawet podnieść głowy, jedynie tylko lekko nią skinął w geście przywitania, z góry zakładając, że to pewnie któryś ze znajomych, którzy wcześniej mignęli mu przed oczami. Dopiero po dalszych słowach nieznajomego chłopaczka, zmarszczył lekko brwi i uniósł łeb, spoglądając na niego. Nope, zdecydowanie ta twarz nie wyglądała na znajomą. -Mama myśli, że już śpię. –mruknął w odpowiedzi, chowając telefon z powrotem do kieszeni. Sięgnął po kufel, upijając kilka niewielkich łyków. –Znamy się? –zapytał, by się upewnić czy aby może się już gdzieś jednak nie spotkali. Przymrużył nieco powieki, starając mu się uważniej przyjrzeć, jednak alkohol znacznie mu to utrudniał, wszystko mu latało przed oczami. Czknął cicho, zaraz wydając z siebie ciężkie westchnięcie. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Sob Lis 28, 2015 3:21 pm | |
| Jak zawsze, tuż po odezwaniu się do nieznajomego zaczęły nawiedzać go pewne wątpliwości. Czy warto? Czy powinien był się narzucać? Spotykał przecież różnych ludzi. Jedni stawali się jego przyjaciółmi, innych postanawiał unikać już do końca życia. Ale tak czy inaczej, prędko odrzucił tę niepewność, jak za każdym razem to robił. Przecież jeśli nie spróbuje, to się nie dowie! A co by się nie działo, zawsze to lepsza rozrywka niż samotne siedzenie w domu. Chociaż z tego też potrafił czerpać przyjemność, od czasu do czasu warto uraczyć się towarzystwem kogoś więcej niż samego siebie. - Jeszcze nie - odparł swobodnie, swoją postawą sugerując, że to tylko stan przejściowy. Nie znają się, ale przecież to już za chwilę ulegnie zmianie, a przynajmniej tak przewidywał. Wyciągnął do chłopaka rękę, mając nadzieję, że ten na chwilę puści kufel, aby uścisnąć mu dłoń. - Ingi - przestawił się. - Wybacz, że tak bez zaproszenia. Mam tylko nadzieję, że nie rzuciła cię właśnie dziewczyna ani nic, bo wolałbym dzisiaj nie wysłuchiwać żadnych żali - wyjaśnił z rozbrajającą szczerością. A może to było wręcz bezczelne? Nie dość, że przysiadł się bez pozwolenia, to jeszcze śmiał upominać swojego nowego znajomego w jakikolwiek sposób. Tak, to było całkiem w jego stylu, nie ma co kryć. Yeo wychodził z założenia, że nie ma sensu na samym początku znajomości być milszym, niż jest się naprawdę. Jego intencje były, według niego, dobre: chciał oszczędzić ludziom późniejszych rozczarowań względem jego osoby. Niech od początku wiedzą, czego się spodziewać. Tego samego oczekiwał też od innych. Podziękował barmanowi, kiedy ten postawił przed nim solidny kufel jasnego piwa. Kiedy pił coś w Korei, zwykle było to soju. Teraz jednak wiedział już, że nigdy nie zamieniłby piwa z Sapporo na trunek z ojczystych stron. - Za co pijemy? - spytał, poniekąd chcąc dowiedzieć się, dlaczego Ariel siedzi sam w barze, i to w tak niewyraźnym stanie. Naprawdę liczył na to, że to nie jakiś zawód sercowy, bo tego zwykle nie słuchał z wielkim zainteresowaniem. |
| | | Ariel B. Austen Zawód : Uczeń Kakougan, Klasa 4 - 2 Stan cywilny / Partner : Single
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Sob Lis 28, 2015 4:56 pm | |
| Czyli dobrze obstawił, widział chłopaczka pierwszy raz na oczy. Ale to dobrze, świadczyło to o tym, że nie jest jeszcze aż tak pijany jak wstępnie przypuszczał. Gdyby nie poznawał ludzi, to byłoby z nim naprawdę źle. Co prawda nie planował picia z kimś nieznajomym, bądź zawierania jakichś nowych przyjaźni, ale z drugiej strony to obecność chłopaka jakoś zbytnio mu nie zawadzała. W sumie z dwojga złego, to nie będzie musiał pić sam i zawsze będzie do kogo mordę otworzyć. Może nawet trochę dłużej posiedzieć, bo w towarzystwie zawsze jakoś tak ma się ochotę jeszcze na kolejne piwo. Odstawił kufel i uścisnął jego dłoń, zagryzając lekko swoją dolną wargę. Trzeba przyznać, że chwilę się wahał, zanim wypowiedział swoje imię. W końcu było dość niespotykane i niespecjalnie… męskie. Trafił już na parę osób, które go przez to wyśmiewały, bądź jeszcze gorzej, nazywały syrenką. Od razu miał ochotę komuś takiemu przywalić w pysk. –Ariel. –wymamrotał i cofnął dłoń, unosząc jeden z kącików ust w lekkim uśmiechu. –Nie szkodzi. Nie, nie rzuciła. Poza tym nawet jeśli, nie mam w zwyczaju wyżalania się kompletnie obcym ludziom. –wzruszył lekko ramionami. Nie poczuł się jakoś urażony jego słowami, zresztą gdyby był na jego miejscu to sam również nie miałby ochoty wysłuchiwać o czyichś rozterkach miłosnych. Uderzył lekko opuszkami palców o swój kufel z piwem i zerknął przelotnie na barmana, który pojawił się przy ich stoliku. Po chwili z powrotem przeniósł swój wzrok na nowo poznanego towarzysza. -A czy musi być jakiś powód do picia? Jest weekend, piję dla zasady. –skwitował. Właściwie w przypadku Ariela, weekend nawet nie był potrzebny aby wyjść i się napić. A właściwie to najebać, bo jego spożywanie trunków alkoholowych mało miało wspólnego z kulturalnym wypiciem piwka czy dwóch i zmyciem się do domu. Dość często zdarzało mu się to również w środku tygodnia, no ale co poradzić, w końcu taka już jest z niego imprezowa bestyjka. –Ale jeżeli koniecznie potrzebujesz toastu, to możemy wypić za to, że niedawno zaliczyłem. – uśmiechnął się lekko i rozbawiony pokręcił głową, samemu nie mając pojęcia, dlaczego uznał to jako rzecz, którą należy opić. Uniósł pytająco brwi, przyglądając się Koreańczykowi i czekając na jego aprobatę. |
| | | Yeo Ingi Stan cywilny / Partner : kawaler
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Nie Lis 29, 2015 4:11 pm | |
| Gdy ich dłonie spotkały się w niezbyt mocnym uścisku, Ingi wiedział już, że jego ofiara połknęła haczyk. Nawet, jeśli blondyn nie był zadowolony z nieplanowanego towarzystwa, to widać było, że nie zamierzał go przeganiać. Koreańczyk przywitał ten stan rzeczy z radosnym spokojem, bo to oznaczało, że dzisiejszego wieczoru nie musiał już dłużej szukać, co oczywiście było mu na rękę. Nie miał dzisiaj ochoty na tracenie czasu na bezowocne poszukiwania. Arielka, jak ładnie! Skomentowanie tego imienia było cholernie kuszące, ale powstrzymał się. Miał do czynienia z niekoniecznie trzeźwym człowiekiem, a nie uśmiechało mu się zarobienie manta, nawet jeśli, pobieżnie oceniając przeciwnika, był na jakieś 80% pewien, że dałby mu radę. To właśnie dlatego, zamiast nawiązywać złośliwie do rudowłosej piękności mieszkającej na dnie rafy koralowej, tylko przesunął językiem po dziąsłach od wewnętrznej strony, skutecznie trzymając go w ten sposób za zębami. Przecież nieładnie to tak śmiać się z kogoś tuż po jego przedstawieniu się. Dalsze ich losy zależały teraz między innymi od tego, ile Yeo zdecyduje się wypić. Po pijaku najczęściej zapominał, czym jest uprzejma powściągliwość w kontaktach z bliźnimi. - Świetnie! - skomentował i faktycznie trochę mu ulżyło. Kamień z serca, bo przecież rozterki miłosne często bywały powodem samotnego picia u mężczyzn. Tyle przynajmniej udało mu się wywnioskować podczas swoich dotychczasowych podróży i zwiedzania rozmaitych lokali w drodze do Amanogawy. Jak by to wszystko nie wyglądało, ile scenariuszy by nie było, wszystko sprowadzało się do kobiet. Może to dlatego Ingi nie spieszył się do żadnego poważniejszego związku. Jego serce podobało mu się takie, jakim było teraz: w całości i bijące tylko dla niego samego. Czy to nie praktyczne podejście? Koreańczyk wzruszył nieznacznie ramionami na odpowiedź swojego kompana. Faktycznie, powód nie zawsze był potrzebny, niektórzy po prostu lubili pić. Można było się nimi brzydzić, albo po prostu szanować ich decyzje. Ingi zdecydował, że postąpi w ten drugi sposób, bo jak on sam by się czuł, gdyby jakiś nieznajomy zechciał prawić mu kazania? Prawdopodobnie miałby ochotę zdzielić go po mordzie. - No jasne... - roześmiał się swobodnie, lekko odchylając się na krześle. Zaliczył. Cóż za piękna okazja do opicia! - W takim razie twoje zdrowie, Ariel - wzniósł ten klasyczny toast, podnosząc swój kufel. - Twoje i tej szczęściary. Albo tego szczęściarza, w końcu różne wypadki chodzą po ludziach. Nie będę wnikał - dorzucił w ramach uspokojenia swojego rozmówcy i napił się piwa. Nie przypuszczał, że w najbliższym czasie przyjdzie mu pić z powodu cudzego szczęścia w łóżku, ale, idąc za przykładem Ariela, każdy powód był przecież dobry. Ciche brzęknięcie szkła zwiastowało odstawienie naczynia na stół, po czym Ingi wygodnie oparł łokcie o blat, pochylając się nad nim lekko. - Z czystej ciekawości, ile masz lat? Co rusz spotykam tu nowych Europejczyków, ale jeszcze nigdy nie udało mi się poprawnie ustalić wieku żadnego z nich - pokręcił głową w dezaprobacie dla własnej głupoty. - Na przykład ty... wyglądasz mi na wczesną osiemnastkę. Jak bardzo się mylę? |
| | | Ariel B. Austen Zawód : Uczeń Kakougan, Klasa 4 - 2 Stan cywilny / Partner : Single
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" Pon Lis 30, 2015 6:18 pm | |
| Dla niektórych mogło to zabrzmieć jakby chłopak się przechwalał tym, że wylądował z kimś w łóżku, w końcu rzadko kiedy ludzie poruszali takie tematy przy pierwszym spotkaniu. W przypadku Ariela była to prawdopodobnie pierwsza myśl, która przyszła mu do głowy. Ogólnie często strzelał takimi perełkami w najmniej odpowiednim momencie, brak mu było jakiegokolwiek taktu i często mówił to co mu ślina na język przyniosła, nie biorąc pod uwagę faktu, że mogłoby to po prostu być nie na miejscu. Sam również podniósł swój kufel, ba, nawet stuknął nim lekko o ten chłopaka. Jego kolejne słowa skomentował jedynie delikatnym uśmiechem, nie mając zamiaru dzielić się informacją odnośnie swoich preferencji seksualnych. W końcu w jego przypadku nie było to coś, z czym należałoby się otwarcie obnosić. Również napił się piwa, po czym też odstawił kufel na blat. Podparł brodę na dłoni i rozejrzał się po klubie, zaraz wracając wzrokiem z powrotem na swojego rozmówcę. -Nie dużo, pomyliłeś się tylko o dwa lata. Mam dwadzieścia. –odparł w odpowiedzi. Często ludzie dawali mu mniej lat niż w rzeczywistości miał, ale w sumie to było mu to tak właściwie na rękę. Wiedział, że wygląda na młodszego, ale to w końcu lepiej, będzie miało swoje zalety za jakieś dziesięć czy dwadzieścia lat, kiedy będzie starym piernikiem i przyjdzie ten czas, kiedy na jego twarzy zaczną pojawiać się zmarszczki. –Ty wyglądasz na kogoś w moim wieku, ale też strzelam. Ewentualnie młodszego. Blisko byłem? –zapytał, przyglądając mu się uważnie. Dla niego Azjaci zawsze wyglądali młodo, więc ciężko mu było zgadnąć czyjś rzeczywisty wiek. Czy to któryś miał dwadzieścia lat, czy osiemnaście, czy dwadzieścia pięć – wszyscy wyglądali jak nastolatkowie. -Swoją drogą, co Ty tutaj tak sam, bez znajomych, tylko do obcych się przysiadasz? Do tego w weekend. –zapytał zaciekawiony. Zapewne chłopak też miał swoje powody, by odwiedzać klub samemu, zwłaszcza w taki dzień tygodnia. Wątpił jednak, że zrobił to dlatego by pozaczepiać kompletne obcych ludzi i pozawierać nowe znajomości. Chociaż, to co on tam wiedział, może Koreańczyk miał takie hobby. Albo był nader towarzyskim człowiekiem, który w wolnych chwilach szlajał się po pubach i klubach w celu powiększenia listy swoich znajomych i przyjaciół. Sięgnął do kieszeni spodni, po chwili wyciągając z niej paczkę papierosów i zapalniczkę. Wsunął jedną fajkę do ust i odpalił ją, po czym wystawił rękę z paczką w stronę chłopaka. Nie wiedział czy tamten pali czy nie, ale z grzeczności należało go poczęstować. W międzyczasie przymrużył lekko powieki i wypuścił dym nosem. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Klub/Bar "Poison Ivy" | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |